Wczesnoporonna „pigułka dnia następnego” teraz już jest dostępna dla studentów... z automatu. Ot, jak paczka krakersów, orzeźwiający napój, czy tabletki na kaszel.
Na kampusie państwowego Shippensburg University w Pensylwanii można ją nabyć za 25 dolarów, zapakowaną w eleganckie pudełeczka z napisem „Plan B One Step” - informuje Human Life International. Maszyna wydaje również prezerwatywy, testy ciążowe, tabletki na przeziębienie. Ustawiona została w studenckim ośrodku zdrowia (bo gdzieżby indziej? sic).
Rzecznik uniwersytetu Peter Gigliotti tłumaczy, że „według prawa, pigułka jest dostępna bez recepty dla każdego w wieku 17 lat i więcej: uczelnia sprawdziła swoje akta i okazało się, że obecnie wszyscy studenci są w tym wieku albo są starsi”. Rocznie sprzedawanych jest gdzieś pomiędzy 350 a 400 pigułek, stwierdza prorektor ds. studenckich, Roger Serr, donos HLI.
Propagatorzy „antykoncepcji awaryjnej” reklamują środki jako preparaty „zapobiegające ciąży po niezabezpieczonym stosunku seksualnym”, które należy przyjąć w ciągu 72 godzin po „ryzykownej sytuacji”.
Tyle, że „pigułka dnia następnego” ma ograniczone działanie antykoncepcyjne . W sytuacji gdy doszło już poczęcia dziecka preparat działa wczesnoporonnie. Pigułka opóźnia bowiem wędrówkę zarodka przez jajowód i powoduje zmianę błony śluzowej macicy, tak, iż zagnieżdżenie zarodka staje się niemożliwe. Dochodzi więc do aborcji w najwcześniejszym stadium rozwoju człowieka.
O tym jednak większość studentów nie ma zielonego pojęcia. Pytanie tylko, czy ta wiedza miałaby wpływ na decyzje? Lobby "pro-choice" intensywnie relatywizuje podstawowy wybór: pomiędzy dobrem a złem. Dlatego trzeba jasno powtarzać: uśmiercanie nowopoczętego życia ludzkiego jest złem.
W kilkuset kościołach w Polsce można bezgotówkowo złożyć ofiarę.
Na placu Żłobka przed bazyliką Narodzenia nie było tradycyjnej choinki ani świątecznych dekoracji.