W piątek 4 maja w Katedrze we Lwowie został otwarty proces beatyfikacyjny legendy powojennej historii Kościoła lwowskiego i krakowskiej prowincji franciszkanów o. bpa Rafała Kiernickiego. 3 maja br. minęła setna rocznica urodzin Sługi Bożego, nieustraszonego obrońcy wiary, który pozostając po wojnie we Lwowie zabezpieczył ciągłość Zakonu Franciszkanów na Kresach.
Uroczystą Sesję połączoną z zaprzysiężeniem Trybunału otworzył metropolita lwowski abp Mieczysław Mokrzycki w obecności postulatora o. Sławomira Zielińskiego i prowincjała franciszkanów z Krakowa, o. Jarosława Zachariasza.
„Ogłaszam formalnie rozpoczęcie procesu beatyfikacyjnego Rafała Kiernickiego biskupa z Zakonu Braci Mniejszych Konwentualnych, któremu od dnia dzisiejszego przysługiwać będzie tytuł 'Sługa Boży'” – uroczyście ogłosił metropolita lwowski, abp Mieczysław Mokrzycki. Metropolita lwowski zachęcił wiernych do wdzięczności Bogu za wszelkie dobro, które otrzymywali przez posługę o. Rafała, a także za piękne świadectwo jego życia.
Opisując aktywność o. Rafała w ciągu 56 lat posługi kapłańskiej abp Mokrzycki przedstawił sporządzoną przez siebie statystykę.
„Jeśli tylko o. Rafał odprawiał po jednej Mszy św. dziennie, to daje to liczbę 20440; jeśli przez lata kapłaństwa wyspowiadał średnio ok. 100 osób dziennie to daje liczbę 2 mln 44 tys; jeśli średnio dziennie rozdawał ok. 300 Komunii św., to daje - 6 mln 132 tys; jeśli tylko codziennie odwiedził troje chorych w domu bądź szpitalu, to daje – 61320” - referował. I zakończył: „To są tylko liczby, ale za nimi stoi człowiek o ograniczonych siłach fizycznych, odporności psychicznej, przebytych chorobach, ogromnej odwadze i wielkiej wierze”.
Tego dnia ludzie w katedrze chętnie wspominali o. Kiernickiego. Najczęściej wskazywali na długie godziny, które spędzał dla nich w konfesjonale.
„On w konfesjonale był prawie dzień i noc. Jak był pierwszy piątek i maj to była i Msza św., i nabożeństwo, i spowiedź do północy” – opowiada Stanisława Chrystoforowa.
Potwierdza to także Ukrainka, Ola Maria Rutkowska. - Przed Wielkanocą było wielu chętnych do spowiedzi ze Lwowa i z dalekich okolic, ale nikogo nie odesłał z kwitkiem. Wszystkich wyspowiadał - dodała.
Drugim sakramentem, który bardzo z nim się związał, był sakrament chorych. „Był bardzo chory. Nogi odmawiały mu posłuszeństwa. Od szóstej był już w konfesjonale i spowiadał cały czas. A mimo tego wieczorem jeździł po chorych daleko poza Lwów. Tam, gdzie nie było księży. Docierał do Sambora, do Stryja, do Gródka” – przypomina Mieczysław Heller, obecny na otwarciu procesu.
Świadkowie życia zakonnika podkreślali jego bezinteresowną i ofiarną miłość do Kościoła i do ludzi.
„Bardzo mnie fascynowało w nim to, że kiedy został biskupem to nadal podejmował obowiązki wobec tych ludzi, którym służył wcześniej. On był uczynny, dobry, on nie patrzył na to, kim kto jest, wszystko wypełniał, tak, jak trzeba”. „Był dobry wobec wszystkich ludzi. Bardzo kochał ludzi, lubił także nas grekokatolików” – dodaje Ola Maria Rutkowska.
Ks. prałat Ludwik Kamilewski, który przez 17 lat współpracował z o. Rafałem, powiedział, że Sługa Boży był "mężem silnej wiary, którego wszyscy szanowali". „On nas podtrzymywał w trudnych chwilach, doradzał, przestrzegał. I dziś dziękuję Bogu, że poznałem takiego człowieka, takiego ojca” - mówił.
Po uroczystości o. Jarosław Zachariasz, przełożony krakowskiej prowincji franciszkanów, do której należał Sługa Boży, zwrócił uwagę, że dwie postaci ze środowiska franciszkańskiego nierozerwalnie związały się z archidiecezją lwowską: bł. bp Jakub Strzemię i Sługa Boży Rafał Kiernicki. Pierwszy jako misjonarz dał początek Kościołowi na Rusi, a drugi zabezpieczył jego ciągłość na tych Ziemiach.
Obecny na otwarciu procesu beatyfikacyjnego ordynariusz łucki, bp Marcjan Trofimiak przy tej okazji przypomniał wydarzenie sprzed lat, kiedy o. Rafał obchodził 50. rocznicę kapłaństwa. Wtedy po Mszy św. bp Roman Andrzejewski miał powiedzieć: "Kiedy na stolicy bł. Jakuba Strzemię zabrakło biskupa, zabrakło kapituły katedralnej, Bóg sięgnął po ubogiego syna św. Franciszka". - Dziś chciałbym dodać, iż ten ubogi syn św. Franciszka Pana Boga nie zawiódł” - dodał bp Trofimiak.
W katedrze dwa miejsca były specjalnie przyozdobione kwiatami: konfesjonał i ambona, bo jak tłumaczył promotor sprawy, o. Sławomir Zieliński „to szczególne miejsca obecności o. Rafała”.
Przed Mszą św. dwaj profesorowie z Papieskiego Uniwersytetu Jana Pawła II w Krakowie przedłożyli referaty. Ks. prof. dr hab. Józef Wołczański omówił sytuację Kościoła Rzymsko-katolickiego na Ukrainie sowieckiej po II wojnie światowej, a o. dr hab. Zdzisław Gogola OFMConv przybliżył postać Sługi Bożego o. Rafała.
O. Rafał Kiernicki urodził się sto lat temu na Kresach, w województwie stanisławowskim. Do zakonu franciszkanów wstąpił w 1930 r. i rozpoczął nowicjat w Łagiewnikach koło Łodzi. Studia filozoficzno-teologiczne odbył w Krakowie i Lwowie. W 1939 r. przyjął święcenia kapłańskie.
W czasie II wojny światowej należał do konspiracji wojskowej. Był kapelanem lwowskiej Armii Krajowej. W 1944 r. został wraz z oficerami AK aresztowany przez Sowietów i wywieziony najpierw do obozu w Charkowie, a później do obozu dla internowanych w Riazaniu. W 1947 r. przebywał jeszcze w obozach w Czerepowcu i Driazowcu. Prowadził tam konspiracyjną działalność duszpasterską: odprawiał Msze św., udzielał sakramentów, zorganizował Bractwo Różańcowe, urządzał kursy wiedzy religijnej, jednoczył skłóconych, a swoją głęboką wiarą podnosił kolegów na duchu i odbudowywał w nich utraconą nadzieję.
W kwietniu 1948 r. powrócił do Lwowa. Przez 47 lat, pełnych niezmordowanej pracy, wyrzeczenia i rozmaitych szykan ze strony władz sowieckich, katedra stała się dla niego najważniejszym miejscem, prawdziwym domem, bo tu spędzał cały swój czas.
Po 10 latach spotkał go znowu dotkliwy cios, gdyż władze sowieckie pozbawiły go prawa sprawowania funkcji duszpasterskich. Pracował wówczas jako stróż w Parku Stryjskim, potem jako tragarz, wreszcie jako stróż w sanatorium przeciwgruźliczym we Lwowie. Niemniej jednak w sposób konspiracyjny nadal apostołował w archidiecezji lwowskiej.
Początkowo pomagali mu inni kapłani, ale wyczerpani i schorowani podczas pobytu w sowieckich łagrach rychło odchodzili do wieczności. Wkrótce pozostał sam. Wtedy to, namawiano go do wyjazdu do Polski, ale On nie opuścił katedry.
O. Rafała cechowała ogromna pracowitość. Przechodził ciężkie choroby, ale na wszelkie dolegliwości miał tylko jedno lekarstwo - pracę w katedrze. Nigdy nie skarżył się na własne cierpienia, nie okazywał zmęczenia czy zniechęcenia. I zawsze miał czas dla innych ludzi.
Pasją jego życia było szafarstwo Miłosierdzia Bożego poprzez konfesjonał. Codziennie spędzał w nim po kilka godzin, a w okresie Adwentu i Wielkiego Postu po kilkanaście, gdyż do spowiedzi zjeżdżali się wierni z całej Ukrainy.
Duszpasterstwo chorych to najbardziej charakterystyczna cecha posługi duchowej o. Rafała. Jeszcze w latach 80. zaopatrywał w ciągu roku ponad 1500 chorych.
W 1991 r. o. Rafał Kiernicki został mianowany przez Jana Pawła II biskupem pomocniczym archidiecezji lwowskiej.
Jako biskup prowadził nadal taki sam tryb życia, spowiadając długie godziny, głosząc kazania, udzielając sakramentu chorych. Umarł 23 listopada 1995 r.
Po jego śmierci Ojciec Święty Jan Paweł II napisał: „Odszedł do Pana po zasłużoną nagrodę wielki kapłan, gorliwy biskup, wierny świadek Mistrza Jezusa Chrystusa i nieustraszony obrońca wiary. Bp Rafał miłował Kościół, któremu poświęcił całe swoje życie, wszystkie siły i zdolności. Dla niego znosił przez długie lata prześladowania, cierpienia, syberyjskie łagry, więzienne cele i nieludzkie upokorzenia. Pozostanie w żywej pamięci i w sercach ludu Bożego Lwowa jako dobry ojciec, pełen franciszkańskiej prostoty i pokorny sługa, który do końca był wierny, zabezpieczając ciągłość Kościoła w tych trudnych i naznaczonych męczeństwem czasach”.
W kościołach ustawiane są choinki, ale nie ma szopek czy żłóbka.