Reklama

"Popłakałem się ze szczęścia"

Adam Bielecki uważa siebie za twardziela, a mimo to przyznał po powrocie do kraju, że popłakał się, gdy stanął na drugim pod względem wysokości szczycie Ziemi - K2 (8611 m). Wyraził też żal, że nie udało się wejść jego partnerowi Marcinowi Kaczkanowi.

Reklama

"Jeśli pragnieniem sportowca jest medal olimpijski, to marzeniem chyba każdego alpinisty jest zdobycie K2. Nie ma żadnej przesady w określeniu, że to góra gór. Popłakałem się ze szczęścia, gdy zakończyłem wspinaczkę. Ale nie tylko z tego powodu. Miałem ogromnego farta, że była wspaniała, słoneczna pogoda i bezchmurne niebo" - powiedział PAP pochodzący z Tychów 29-letni Bielecki, mieszkaniec Krakowa, absolwent psychologii Uniwersytetu Jagiellońskiego.

Jak zaznaczył, miał już wcześniej możliwość obserwacji K2 ze skrzyżowania lodowców zwanego Concordią, ale nie w pełnej okazałości, bowiem przeważnie wierzchołek był w chmurach, albo też wiejący zawsze na nim wiatr tworzył śniegową zasłonę.

"Żadna góra nie zrobiła na mnie takiego wrażenia jak ta. Jest prześliczna. Gdy dziecko ma narysować górę, to kreśli właśnie tak, jak wygląda K2, w kształcie piramidy czy stożka" - dodał Bielecki, który w 2000 roku, w wieku 17 lat jako najmłodszy na świecie dokonał samotnego wejścia w stylu alpejskim na Chan Tengri (7010 m).

Góra gór, nazywana też Góra Morderca, uchodzi za najtrudniejszy z ośmiotysięczników. W ciągu 58 lat na szczycie stanęło niewiele ponad 300 osób, a 77 zginęło, w tym kilkoro Polaków.

"Jest piękna, ale i bardzo niebezpieczna. Na K2 się nie wchodzi. Od wysokości 5200 m zaczyna się wspinaczka. Jest bardzo mało miejsc, gdzie można byłoby postawić chociaż jeden namiot. Po prostu nie ma płaskiego terenu nawet dwa na dwa metry" - podkreślił.

Dodał, że na jego powrót do bazy kucharz przygotował ekstra niespodziankę - duży tort z wyciśniętymi ze słodkiej masy gratulacjami "K2 summit congratulation to Adem". "Jak on to zrobił w takich warunkach? Do dziś się zastanawiam, a on nie chciał powiedzieć".

Marcin Kaczkan, który nie czuł się tego dnia na siłach, by 31 lipca atakować z Bieleckim szczyt, 4 sierpnia wraz z Litwinem Ernestasem Marksaitisem rozpoczął wspinaczkę.

"Pogoda była kiepska, a jeszcze gorsza miała być w następnych dniach. Jednak podjęliśmy próbę. Niestety, musieliśmy zawrócić z wysokości 7350 metrów. Nie było obozu III na swoim miejscu. Zniknął. Wiatr zwiał namiot, jego wyposażenie i kombinezon puchowy" - wspomniał 37-letni pracownik naukowy Politechniki Warszawskiej.

Bielecki wspinał się szlakiem pierwszych zdobywców (31 lipca 1954 roku Włosi Achille Compagnoni i Lino Lacedelli) od strony Pakistanu. Jest drugim Polakiem, po Wandzie Rutkiewicz (1986), który dokonał przejścia tej drogi. Jak zaznaczył, ekspedycja ta była jednym z elementów w przygotowaniach do największego wyzwania współczesnego himalaizmu, jakim jest pierwsze zimowe wejście na K2.

9 marca Bielecki i 43-letni Janusz Gołąb z Gliwic jako pierwsi alpiniści zdobyli zimą Gasherbrum I (8068 m). Obaj wspinali się bez użycia aparatury tlenowej i obaj doznali odmrożeń, które na szczęście dobrze się zagoiły.

«« | « | 1 | » | »»
Wiara_wesprzyj_750x300_2019.jpg

Reklama

Reklama

Reklama

Autoreklama

Autoreklama

Kalendarz do archiwum

niedz. pon. wt. śr. czw. pt. sob.
1 2 3 4 5 6 7
8 9 10 11 12 13 14
15 16 17 18 19 20 21
22 23 24 25 26 27 28
29 30 31 1 2 3 4
5 6 7 8 9 10 11
1°C Sobota
rano
4°C Sobota
dzień
5°C Sobota
wieczór
2°C Niedziela
noc
wiecej »

Reklama