Pięć osób zginęło w pożarze, który wybuchł w nocy ze środy na czwartek w starej kamienicy przy ul. Modrzejowskiej w centrum Sosnowca. Poszkodowani zostali także dwaj strażacy i sąsiadka ofiar.
Jak poinformował rzecznik śląskiej straży pożarnej Jarosław Wojtasik, spaliło się ok. 40-metrowe mieszkanie na drugim - ostatnim - piętrze budynku. Gdy strażacy przyjechali na miejsce, pożar był już rozwinięty; z okien mieszkania wydobywał się ogień.
Wojtasik dodał, że jedną osobę strażacy znaleźli nieprzytomną na klatce schodowej, a kolejne cztery ofiary odkryto w objętym pożarem mieszkaniu. "W trakcie akcji ratunkowej reanimowane były dwie z nich, ale niestety bezskutecznie" - powiedział PAP rzecznik sosnowieckiej policji Paweł Warchoł.
Jak dotąd nie udało się zidentyfikować ofiar; prawdopodobnie wszystkie były osobami dorosłymi. Identyfikacja może potrwać dłużej, ponieważ część ciał jest zwęglona.
Ranni w wyniku lekkiego porażenia prądem podczas akcji gaśniczej dwaj strażacy zostali już wypuszczeni ze szpitala. "Ich zdrowiu i życiu nie zagraża niebezpieczeństwo" - powiedział PAP zastępca komendanta miejskiej straży pożarnej w Sosnowcu Patrycjusz Fudała. Na szpitalną obserwację trafiła też podtruta dymem ok. 80-letnia kobieta; dwie inne ewakuowane osoby czuły się dobrze i nie wymagały opieki lekarskiej.
Na miejscu od kilku godzin pracują policjanci oraz prokurator. "Policjanci prowadzą między innymi rozpoznanie wśród sąsiadów, w celu ustalenia personaliów tych osób. Być może dowiemy się też co się tam stało. Na chwilę obecną nie można jednak nic więcej w tej sprawie powiedzieć. Oględziny trwają" - dodał Warchoł.
W akcji gaśniczej uczestniczyło w sumie 24 strażaków. Cały czas pracowali w aparatach ochrony dróg oddechowych. Użyto także samochodu z drabiną. Akcja była trudna ze względu na zadymienie oraz skomplikowany układ komunikacyjny wewnątrz budynku. Strażacy musieli wyważać drzwi do mieszkań.
Co czwarte dziecko trafiające dom"klasy wstępnej" nie umie obyć się bez pieluch.
Mężczyzna miał w czwartek usłyszeć wyrok w sprawie dotyczącej podżegania do nienawiści.
Decyzja obnażyła "pogardę dla człowieczeństwa i prawa międzynarodowego".
Według szacunków jednego z członków załogi w katastrofie mogło zginąć niemal 10 tys. osób.