W Boże Narodzenie metropolita katowicki przypomniał, że Bóg nie robi nic wbrew wolności człowieka. Abp Skworc dziękował też redakcji "Małego Gościa Niedzielnego" za zachęcanie do świętości.
Oby w Roku Wiary zakończyła się ucieczka wielu przed Jezusem – powiedział metropolita katowicki abp Wiktor Skworc 25 grudnia podczas uroczystej Mszy św. sprawowanej w katedrze Chrystusa Króla w Katowicach w uroczystość Narodzenia Pańskiego.
Przypominając, że zakończony właśnie Adwent jest czasem posłańców, zwiastunów radosnej nowiny, metropolita katowicki pytał: „Czy jeden człowiek może mieć wpływ na dzieje ludzkości?”. Zauważył, że odpowiedź na to pytanie ma dwa wymiary. Z jednej strony może wskazywać na okrutnych dyktatorów, posługujących się tyranią, co ujawniło się we wszystkich okropieństwach ludzkich dziejów, również w historii dwudziestowiecznych totalitaryzmów, zachodniego i wschodniego. Z drugiej prowadzi do mocarzy ducha, świętych i błogosławionych, którzy uczynili ze swego życia całkowity dar, nieraz całopalny, aby Boga sobą nie zasłaniać, lecz ukazywać wszystkim Jego miłość. „Dzięki Bogu, jest ich więcej” – podkreślił kaznodzieja.
Podziękował też redakcji „Małego Gościa Niedzielnego”, która na tegoroczne roraty zaproponowała spotkania ze świętymi, którzy „poszli w ciemno za Światłem”. „Każdy i każda z nich należeli do owego grona zwiastunów radosnej nowiny, prawdziwie dźwigającej świat z wszelkiego upodlenia” – zaznaczył abp Skworc. Dodał, że święci zwiastunowie Ewangelii byli uczniami i uczennicami Jezusa, Boga zrodzonego przed wiekami z Ojca, a zarazem Człowieka zrodzonego w czasie z Maryi Dziewicy.
„Jezus nie objawił się światu, choć tego oczekiwano, jako władca na miarę tego świata. Siłą Jego 'obnażonego ramienia' była i jest miłość, a w jakimś sensie także niemoc tej miłości, która nie może niczego zdziałać wbrew wolnej woli człowieka, a jedynie wołać: jeśli chcesz możesz mnie naśladować. Może wołać: pójdź za Mną”. Stwierdził też, że ci, którym wydaje się, iż trzeba najpierw mieć, żeby nie przestać być, nie przyjmują do wiadomości "bezradności Bożego Narodzenia".
Metropolita katowicki wskazał, że Prolog Ewangelii św. Jana opowiada o tym, że Bóg dał siebie w Jezusie, całkowicie, nieodwołalnie, bez reszty. „Dał, ponieważ On prawdziwie i naprawdę jest, jest dla drugich. Jest Miłością. I tym, którzy Ją przyjęli jako Słowo Ojca: „dało moc, aby się stali dziećmi Bożymi”, posłańcami Miłości, która zmienia życie człowieka i zbawia cały świat. Jeden człowiek, a tak wiele uczynił i stale nam czyni” – mówił kaznodzieja.
Odwołując się do biblijnej symboliki abp Skworc wzywał: „Niech nasze nogi i stopy zawsze idą drogą wyznaczoną przez Boga, niech idą z pośpiechem, jak z pośpiechem poszła Maryja do Elżbiety, jak pasterze poszli do Betlejem”. Zwrócił uwagę, że dziś i my jesteśmy zwiastunami radosnej nowiny o Bożym zbawieniu. „Dziś my jesteśmy posłani, by iść, w postawie wyprostowanej, i głosić Ewangelię o Nowonarodzonym, który przyszedł, aby zbawić człowieka”.
Apelował też do uczestników Mszy św., aby nieśli Chrystusowe światło i byli Jego solą, konserwującą to co dobre, nadającą smak ludzkiej egzystencji. „Chcemy, poprzez nasze świadectwo, być nie tylko solą ziemi, ale czasem solą w oku, piekącym wyrzutem i cierpliwą zachętą i wezwaniem: ty też możesz przyjść do Jezusa. On cię poprowadzi” – powiedział.
Metropolita katowicki wezwał do modlitwy, aby w Roku Wiary „zakończyła się ucieczka wielu przed Jezusem” oraz by prześladowcy Chrystusa i Kościoła z Szawłów stali się Pawłami. „Każde odległe od Niego stopy nigdy nie są tak daleko, by się nie móc nawrócić i przyjąć dary przyniesione przez Nowonarodzonego” – zapewnił abp Skworc. Zachęcając zgromadzonych, aby czynili ze swego życia dar całkowity, a nieraz całopalny, aby Boga sobą nie zasłaniali, lecz ukazywali wszystkim Jego miłość podkreślił na zakończenie: „Pamiętajmy, że od każdego z nas zależą losy Ewangelii”.
Na placu Żłobka przed bazyliką Narodzenia nie było tradycyjnej choinki ani świątecznych dekoracji.