Sąd Najwyższy rozpatrzy skargę kasacyjną w sprawie renty dla dziewczynki, która urodziła się ciężko chora po tym, jak lekarze odmówili jej matce wykonania aborcji.
W sprawie państwa Wojnarowskich sądy uciekły od tego dylematu, uznając, że lekarze i szpital nie są winni całej sytuacji, bo nie dało się rozpoznać wady płodu, zanim nie osiągnie zdolności do samodzielnego życia. Uznał natomiast, że naruszono prawa pani Wojnarowskiej jako pacjentki, nie kierując jej na badania prenatalne i nie udzielając odpowiednich informacji. Za to i za koszty, jakie poniosła w związku z ciążą, zasadziły od szpitala 60 tys. zł. Wojnarowscy nie mają za co leczyć i rehabilitować dzieci - część koniecznych operacji i leków nie jest refundowana. Pomagają im nieregularnie prywatnie osoby i organizacje pozarządowe. Sprawą Wojnarowskich zajęła się Helsińska Fundacja Praw Człowieka. Napisała skargę kasacyjną. Podniosła w niej m.in., że sąd przyjął bezpodstawnie, że wady płodu nie dało się zdiagnozować. I że wszelkie wątpliwości rozstrzygnął na niekorzyść Wojnarowskich, przerzucając na nich cały ciężar wydatków związanych z niedopełnieniem obowiązków przez szpital i lekarzy. We wtorek przyszła informacja, że Sąd Najwyższy skargę rozpatrzy - co nie znaczy, że rozstrzygnie na korzyść Wojnarowskich. Ale samo dopuszczenie do rozpatrzenia jest sukcesem, bo według obowiązującego od niedawna prawa SN ma prawo wybierać sobie do rozpatrzenia te sprawy, które zawierają ciekawy problem prawny lub dotyczą przepisów różnie interpretowanych przez sądy. Rozprawa odbędzie się 13 października.
- poinformował portal Ukrainska Prawda, powołując się na źródła.
Według przewodniczącego KRRiT materiał zawiera treści dyskryminujące i nawołujące do nienawiści.
W perspektywie 2-5 lat można oczekiwać podwojenia liczby takich inwestycji.