W najbliższych tygodniach IPN zwróci się do rodzin żołnierzy Narodowych Sił Zbrojnych z Żywiecczyzny z prośbą o oddanie próbek materiału genetycznego. Poszukiwania masowych mogił, w których spoczywają partyzanci, IPN prowadzi na Opolszczyźnie.
We wrześniu 1946 r. funkcjonariusze Urzędu Bezpieczeństwa zamordowali na terenie dzisiejszego woj. opolskiego co najmniej 158 żołnierzy Narodowych Sił Zbrojnych ze zgrupowania Henryka Flamego ps. "Bartek", którzy walczyli na Żywiecczyźnie.
"Musimy zdobyć materiał DNA jak najszybciej, ponieważ mamy świadomość, że bliscy żołnierzy odchodzą" - powiedział PAP naczelnik Oddziałowego Biura Edukacji Publicznej Instytutu Pamięci Narodowej we Wrocławiu dr Krzysztof Szwagrzyk.
Zabezpieczone kody DNA od członków rodzin zamordowanych partyzantów będą pomocne przy identyfikacji szczątków, jeśli uda się odkryć masowe mogiły. Ich poszukiwania IPN prowadzi w ramach projektu badawczego "Poszukiwania nieznanych miejsc pochówku ofiar terroru komunistycznego z lat 1944-1956". W ramach tego projektu prowadzono już prace ekshumacyjne na Cmentarzu Osobowickim we Wrocławiu i warszawskich Powązkach Wojskowych.
W październiku 2012 r. zespół badaczy pod kierownictwem dr Szwagrzyka odnalazł w miejscowości Dworzysko niedaleko Łambinowic (opolskie) masowy grób, w którym natrafiono na szczątki kilkunastu młodych mężczyzn. Odkrycia dokonano na terenie dawnego majątku Scharfenberg, gdzie po wojnie mieściła się siedziba urzędu bezpieczeństwa.
"Znaleźliśmy szczątki 13 młodych mężczyzn. Z pewnością spoczywało ich w tym grobie więcej, ponieważ mamy jeszcze wiele pojedynczych kości, które nie pasują do tych szkieletów" - tłumaczył Szwagrzyk.
Ofiary zamordowano tzw. metodą katyńską, na co wskazują ślady po kulach w czaszkach. Fragmenty wojskowego obuwia informują zaś - zdaniem IPN - o tym, że zabici nie byli cywilami.
"Grupa, na którą natrafiliśmy, nie miała jednak związku ze sprawą oddziału +Bartka+, a pochodziła z Lubelszczyzny lub Rzeszowszczyzny i należała prawdopodobnie do WiN lub formacji poakowskich. Wskazują na to dokumenty, do których dotarliśmy, mówiące o tym, że w tym samym czasie, latem lub wczesną jesienią 1946 r., kilkunastoosobowe grupy przerzucono z tamtych terenów na Opolszczyznę, gdzie ślad po nich zaginął" - powiedział PAP Szwagrzyk.
Do zgrupowania "Bartka" latem 1946 r. przeniknął agent UB o pseudonimie "Lawina". W rzeczywistości nazywał się Henryk Wendrowski. Podszywając się pod przełożonego "Bartka" z dowództwa NSZ w Gliwicach, nakłonił partyzantów do rzekomego wyjazdu do Europy Zachodniej, by ratować się przed aresztowaniami ze strony UB.
Partyzanci wyjechali we wrześniu, w kilkudziesięcioosobowych grupach. Takich transportów było od 3 do 6. Pierwszy nocleg mieli zaplanowany na Opolszczyźnie. Tam, w okolicach miejscowości Grodków, Łambinowice i Barut pod Strzelcami Opolskimi, zostali podstępnie zamordowani. Zabijano ich przy pomocy materiałów wybuchowych w trakcie snu lub strzałami w tył głowy.
IPN ustalił, że UB zamordowało co najmniej 158 żołnierzy "Bartka". Jednak do dziś mogił, w których spoczywają, nie udało się odnaleźć, mimo że miejsca, w których doszło do egzekucji, są w miarę sprecyzowane. "Nie ustajemy w poszukiwaniach i prowadzimy je nadal. Na ten rok mamy zaplanowane konkretne badania, ale ich szczegółów na razie nie mogę zdradzić" - powiedział PAP Szwagrzyk.
Rośnie zagrożenie dla miejscowego ekosystemu i potencjalnie - dla globalnego systemu obiegu węgla.
W lokalach mieszkalnych obowiązek montażu czujek wejdzie w życie 1 stycznia 2030 r. Ale...
- poinformował portal Ukrainska Prawda, powołując się na źródła.