Strach, niepewność, zdrada i poczucie zamknięcia - o tych problemach opowiada spektakl pt. "Godziny strachu", przygotowany przez więzienny teatr, działających w katowickim Areszcie Śledczym.
Przedstawienie oparte na motywach sztuki Ernesta Brylla "Wieczernik" obejrzał 23 kwietnia metropolita górnośląski abp Damian Zimoń i dyrektor Teatru Śląskiego Bogdan Tosza. Prapremiera przedstawienia odbyła się w Wielki Czwartek 17 kwietnia. Ośmiu więźniów zagrało apostołów, którzy w Wieczerniku kryją się przed światem po śmierci Chrystusa. Rekwizyty i stroje wypożyczył Teatr Śląski, a reżyseria jest dziełem Adama Szymury, twórcy katowickiego Autorskiego Teatru Batis. - Praca nad tym przedstawieniem była formą reedukacji religijnej, którą zresztą aktorzy bardzo chętnie podjęli. Dla mnie były to swoiste rekolekcje wielkopostne - powiedział KAI reżyser spektaklu. - Każdy z nas utożsamia się z którąś z postaci tego dramatu. Ja też szedłem kiedyś odważnie za Jezusem. Potem to utraciłem. Ciągle poszukuję. Dopóki nie spotkam Jezusa ponownie i nie dotknę Jego ran, to nie uwierzę - powiedział aktor kreujący postać apostoła Tomasza. Po finałowej scenie łamania chleba abp Zimoń oświadczył, ze ponad 40 lat odprawia już Mszę, ale przedstawiona w spektaklu wizja Eucharystii jest dla niego nowa, świeża, dzisiejsza.
W kilkuset kościołach w Polsce można bezgotówkowo złożyć ofiarę.
Na placu Żłobka przed bazyliką Narodzenia nie było tradycyjnej choinki ani świątecznych dekoracji.