Holenderski statek-klinika aborcyjna "Langenort" wpłynął do portu we Władysławowie parę minut przed godz. 14. Nie mam zezwolenia na wejście do portu.
Kilkadziesiąt osób przywitało go okrzykami: "mordercy", "gestapo", obrzuciło jajkami i czerwoną farbą. Na nadbrzeżu doszło do przepychanki. Miejsce ochraniało wojsko i policja, a feministki, które witały statek, oddzielali od tłumu ochroniarze. W porcie we Władysławowie była też grupa młodych kobiet popierających aborcję, które klaskały, gdy statek przybijał. O godz. 14 w porcie, tuż obok miejsca, gdzie przycumował statek, rozpoczęła się Msza św. Jak nam powiedział ks. Stanisław Gładysz, proboszcz parafii Wniebowzięcia Najświętszej Maryi Panny, Msza św. przypadkowo zbiegła się z momentem wpłynięcia statku do portu. Eucharystia z procesją jest tam odprawiana co roku w intencji ludzi morza. Holenderski statek-klinika aborcyjna "Langenort" wpłynął do portu we Władysławowie bez wymaganego zezwolenia. Przeciwnicy aborcji, którzy protestują przeciwko jego wizycie, zapowiedzieli, że będą dyżurowali przez całą noc, żeby nikt nie dostał się na pokład ani nie zszedł na ląd. - Przed wizytą statku "Langenort" do prokuratury rejonowej w Pucku wpłynęło zawiadomienie o zamiarze popełnienia przestępstwa, więc jednostka musiałaby zostać "aresztowana" w porcie, aż do wyjaśnienia sprawy - powiedział KAI pracownik kapitanatu. Feministki chciały tego uniknąć, więc wpłynęły bez zezwolenia. W tej sytuacji kapitan portu może nakazać statkowi opuszczenie Władysławowa i nałożyć na niego karę administracyjną. Kapitan jednostki tłumaczył takie zachowanie misją, z jaką tutaj przypłynął. Trwa wyjaśnianie okoliczności zajścia. Na jednostkę może zostać nałożona kara administracyjna w maksymalnej wysokości 30-krotności krajowej pensji. Na pokład statku weszła Straż Graniczna. Nabrzeże zostało zamknięte przez policję dla turystów, a nawet dla żeglarzy, których jednostki już tam przycumowały. Właściciele jachtów obawiają się, że nie będą mogli do nich dotrzeć. Na nabrzeżu znajduje się grupa kilkudziesięciu przeciwników aborcji. Zamierzają dyżurować całą noc, żeby nikt nie dostał się na ląd. Jutro o godz. 6 rano planują dalszy ciąg swojej akcji protestacyjnej. Statek przycumował ok. 200 m od miejsca, w którym co roku odprawiana jest Msza św. w intencji ludzi morza, co zostało bardzo źle odebrane przez zgromadzonych w porcie rybaków i ich rodziny. Uczestnicy Mszy św. byli oburzeni, że obywatele kraju, który głosi wolność i demokrację, łamią prawo obowiązujące w innym demokratycznym kraju. Proboszcz parafii Wniebowzięcia Najświętszej Maryi Panny ks. Stanisław Gładysz, który odprawił Mszę św., komentując dzisiejszą Ewangelię o Jezusie, uśmierzającym burzę na morzu powiedział, że "Polaków czeka niejedna burza, zło zaczyna uderzać z wielką siłą i choć ludzie zostali sami, jedyną ostoją i obrońcą dla nich jest Chrystus". - To w Nim trzeba szukać pokoju i ze spokojem i modlitwą przyjmować kolejne szturmy i nawałnice - mówił ks. Gładysz. W modlitwie powszechnej modlono się o uchronienie od zła, które uosabia statek aborcyjny "Langenort". Przeciwko statkowi-klinice protestują też Kaszubi ze Stowarzyszenia Ziemia Pucka. - Jesteśmy gościnni, serdeczni i przyjaźni, ale żądamy poszanowania naszych wartości, a nie narzucania nam obcych - mówią Kaszubi. - Wybór naszego portu jest nieprzypadkowy. "Kobiety na Falach" zmierzają bowiem do uderzenia w społeczność, która szczególnie ceni wartości religijne, rodzinne i kocha dzieci! - argumentują Kaszubi. W ich oświadczeniu czytamy również, że w historii Kaszub "mieliśmy mnóstwo prób narzucania obcych nam zwyczajów. Nasi dziadowie przetrwali 150 letnie próby germanizacji, nasi ojcowie doświadczyli okrucieństw okupacji, a władza ludowa przekonywała nas do porzucenia wartości naszych ojców". Są zbulwersowani tym, że "gmina posługuje się nowym herbem z zawołaniem 'Më trzimómë z Bógä' i pod tym właśnie herbem w Urzędzie Miasta feministki próbują narzucić nam swój pogląd na wartość życia i rodzinę". Rejs statku aborcyjnego "Langenort" został zorganizowany przez holenderską Fundację Kobiety na Falach "Women on Weves", która promuje aborcję w krajach, gdzie jest ona prawnie ograniczona.
Rośnie zagrożenie dla miejscowego ekosystemu i potencjalnie - dla globalnego systemu obiegu węgla.
W lokalach mieszkalnych obowiązek montażu czujek wejdzie w życie 1 stycznia 2030 r. Ale...
- poinformował portal Ukrainska Prawda, powołując się na źródła.