W najbliższych dniach ma zostać zamknięty meczet w Gallarate na przedmieściu Varese w północnych Włoszech, zlokalizowany w dawnej hali fabrycznej.
Taką decyzję podjęły władze lokalne. Muzułmanie podejrzewają jednak, że ma ona związek z aresztowaniem kilka dni temu imama wspólnoty, 39-letniego Mohameda El Mahoudi, podejrzanego o kontakty z terrorystami islamskimi. Imam, przebywający we Włoszech od 1991 roku i wybrany pięć lat temu, przebywa w areszcie śledczym, skąd zaapelował do współwyznawców o powstrzymanie się od jakichkolwiek protestów. Nie wiadomo więc, czy dwustu muzułmanów mieszkających w Gallarate, przyjdzie modlić się w piątek 4 lipca przed kościół Wniebowzięcia Najświętszej Maryi Panny. Przywódcy wspólnoty zapowiedzieli bowiem, że gdyby doszło do zamknięcia meczetu, pójdą się modlić na schody kościoła. Miejscowy proboszcz mówi, że nie może im tego zabronić, wolałby jednak uniknąć podobnej manifestacji i dlatego sprawą zainteresował kurię biskupią. "Muzułmanie jeszcze nie zrozumieli, że u nas sfera cywilna oddzielona jest od sfery religijnej, nie mogą więc wymagać od władz, by znalazły im miejsce modlitwy" - powiedział ks. Franco Carnevali.
W kilkuset kościołach w Polsce można bezgotówkowo złożyć ofiarę.
Na placu Żłobka przed bazyliką Narodzenia nie było tradycyjnej choinki ani świątecznych dekoracji.