Ruch New Age, grzechy polskiego kaznodziejstwa, kształt współczesnego sumienia oraz priorytety duszpasterskie w dialogu z młodzieżą - to główne tematy spotkania misjonarzy i rekolekcjonistów, które odbyło się w klasztorze dominikanów.
Organizatorem jednodniowej sesji jest prowincjał dominikanów o. Maciej Zięba OP, przewodniczący Komisji Apostolstwa Konferencji Wyższych Przełożonych Zakonów Męskich. - Jeszcze niedawno wydawało się nam, że głównym problemem polskiego duszpasterstwa jest groźba ateizacji. Dziś wiemy, jak wielki jest głód duchowy. Trzeba przemyśleć, jak zaspokoić go dobrą strawą - mówił do kilkudziesięciu rekolekcjonistów i kaznodziei zgromadzonych w klasztornym kapitularzu o. Jan Andrzej Kłoczowski. Dominikanin uważa, że to duchowe rozbudzenie stanowi o przeżywanej "wiośnie Kościoła". Zastrzegł jednak, że jest to zarazem szansa i zagrożenie, gdyż ludzie spragnieni religijnego doświadczenia łatwo mogą zwrócić się ku fałszywym prorokom i ideologiom, jeśli nie znajdą zrozumienia w Kościele. O. Kłoczowski podkreślił także potrzebę solidnej formacji modlitewnej. - Ludzie chcą konkretnie wiedzieć, jak się modlić. Nie wystarczy zachęcać do modlitwy. Trzeba pokazać jej metodologię - postulował. Jego zdaniem duszpasterz winien być przewodnikiem, który uczy, gdyż modlitwa rośnie i dojrzewa wraz z człowiekiem i wyuczone w dzieciństwie formułki szybko przestają wystarczać. Ks. prof. Henryk Witczyk z Katolickiego Uniwersytetu Lubelskiego wskazał na potrzebę formacji sumienia - miejsca, w którym chrześcijanin doświadcza spotkania z Bogiem. Jego zdaniem siła poruszającego świadectwa życia Jana Pawła II nie polega na jego mistycyzmie, ale na właśnie na głębi sumienia. O kształtowaniu sumień młodzieży mówił bp Kazimierz Nycz. Przytoczył badania, z których wynika, że ponad 90 proc. młodych ludzi kieruje się w swoich wyborach "własnym sumieniem". Zauważył jednak, iż nie oznacza to, że młodzi pojmują sumienie w sensie religijnym czy etycznym, ale raczej jako swój osąd i opinię. Jego zdaniem to ważne wyzwanie duszpasterskie. Namawiał kaznodziejów, by nie próbowali osądzać młodych ludzi czy też oskarżać wszystkich o warunki, w jakich przyszło im dojrzewać. - Klimat relatywizmu moralnego, źle pojmowanej tolerancji i kwestionowania autorytetów jest trudny nawet dla ludzi dorosłych. Nie ma co się dziwić młodzieży, że przestaje rozumieć co jest dobre, a co złe - tłumaczył biskup. Radził, by księża, katecheci i duszpasterze próbowali wsłuchać się w potrzeby i pragnienia młodego czlowieka. - Jeśli go nie posłuchamy, będzie szukał pomocy i zrozumienia w innych miejscach - argumentował. - Młodzi to inwestycja na przyszłość, a nie na teraz, potrzebna więc duszpasterska cierpliwość - dodał. Zaapelował o pozytywne podejście w kontakcie z młodym człowiekiem, który często pod maską "twardziela" skrywa małe, przestraszone dziecko. Siedem grzechów głównych polskiego kaznodziejstwa wytknął misjonarzom i rekolekcjonistom Szymon Hołownia, dziennikarz "Newsweeka". Zaliczył do nich operowanie niezrozumiałym "slangiem kościelnym", ogólnikowość, schematyzm, drażniącą pedagogikę, banalność przykładów i zbytnią emocjonalność, która czasem przeradza się w śmieszność. Radził, by kapłani korzystali z podstaw psychologii komunikacji i technik, którymi posługują się politycy, dziennikarze czy sprzedawcy. - To nie znaczy, że ksiądz jest akwizytorem Dobrej Nowiny w punkcie usługowym zwanym parafią, ale musicie pamiętać, że nie tylko wy mówicie do ludzi. Słyszą wiele komunikatów w mediach, hipermarketach, na ulicach. Trudno się przebić w informacyjnym szumie - tłumaczył dziennikarz. Postulował także o dobre przygotowanie homilii i komunikatywny język, który nie polega na odczytywaniu kazań.
Cyklon doprowadził też do bardzo dużych zniszczeń na wyspie Majotta.
„Wierzę w Boga. Uważam, że to, co się dzieje, nie jest przypadkowe. Bóg ma dla wszystkich plan”.
W kościołach ustawiane są choinki, ale nie ma szopek czy żłóbka.