Zdaniem prawosławnych teologów "Pasja" w reżyserii Mela Gibsona bardzo dobrze odzwierciedla zachodnią mentalność przeżywania misterium męki Pańskiej, ale dla wiernych Kościoła prawosławnego film może być trudny w odbiorze.
- Widzowie powinni przygotować się przed pójściem na ten film - podkreśla w rozmowie z KAI ks. Doroteusz Sawicki, referent ds. ekumenizmu Kościoła prawosławnego w Polsce. - Człowiek po obejrzeniu "Pasji" zaczyna się zastanawiać, czy to nie on, swoimi grzechami przyczynił się do męki Chrystusa. Czy to nie on poprzez swoje grzechy wbija gwóźdź w ciało Chrystusa? Jeżeli duchowny zdecyduje się wysłać swoich wiernych na ten film, to po projekcji powinien zorganizować z nimi spotkanie, aby opowiedzieć im drugą część, która mówi o zmartwychwstaniu - uważa ks. Sawicki. - Dla mnie tego zmartwychwstania zabrakło, a wystarczyłoby dodatkowe pięć minut optymizmu - dodaje. - Film akcentuje bardzo mocno element pasyjny w taki sposób, że człowiek czuje lęk w sercu - mówi ks. dr Jerzy Tofiluk, rektor prawosławnego seminarium w Warszawie. - Ale dzięki temu, że męka jest przeplatana scenami z wcześniejszego życia Chrystusa, film jest łatwiejszy w odbiorze - dodaje. Kościół prawosławny w swojej tradycji nigdy nie podkreślał tak bardzo elementu cierpienia Jezusa. W prawosławiu ukrzyżowany Chrystus zawsze ukazywany jest jako Król Chwały. - Ten film dla niektórych może być bardzo ciężki do przyjęcia - podkreśla ks. Tofiluk, wykładowca Chrześcijańskiej Akademii Teologicznej. Jego zdaniem, widać, że reżyser jest katolikiem, ponieważ sposób ukazana męki Jezusa wypływa z zachodniej duchowości przeżywania misterium pasyjnego. Obydwaj prawosławni teolodzy przyznali że film bardzo dobrze oddaje treść Ewangelii. Nie zgodzili się też z opiniami, iż "Pasja" zawiera elementy antysemickie.
Celem ataku miał być czołowy dowódca Hezbollahu Mohammed Haidar.
Wyniki piątkowych prawyborów ogłosił w sobotę podczas Rady Krajowej PO premier Donald Tusk.
Franciszek będzie pierwszym biskupem Rzymu składającym wizytę na tej francuskiej wyspie.
- ocenił w najnowszej analizie amerykański think tank Instytut Studiów nad Wojną (ISW).
Wydarzenie wraca na płytę Starego Rynku po kilkuletniej przerwie spowodowanej remontami.