27 maja br. przypada 440. rocznica śmierci Jana Kalwina, jednego z głównych
twórców XVI-wiecznej reformacji, który dał początek Kościołowi ewangelicko-
reformowanemu.
Odrzucał dogmat o rzeczywistej obecności ciała i krwi Chrystusa w Eucharystii. Głównym przedmiotem kultu miały być odtąd treści Biblii. Domy modlitwy pozbawił obrazów i ozdób. Propagował surowość obyczajów. Odrzucał władzę papieską. Usiłował stworzyć z Genewy republikę chrześcijańską. Najważniejszym dziełem teologicznym Kalwina jest "Nauka religii chrześcijańskiej". Zmarł 27 maja 1564 r. w Genewie. Został pochowany na cmentarzu Plain-Palais. Zgodnie z jego ostatnią wolą grobu nie oznaczono żadnym kamieniem, dlatego nie ma dziś śladu po miejscu jego ostatniego spoczynku.
Poniżej publikujemy artykuł na temat aktualności nauczania Kalwina dzisiaj, autorstwa Kazimierza Bema, prawnika, doktoranta na Wolnym Uniwersytecie w Amsterdamie, członka tamtejszej szkockiej parafii ewangelicko-reformowanej.
Nauczanie Jana Kalwina dziś
Gdy postawić sprawę na ostrzu noża, można by zadać pytanie w następujący sposób: cóż takiego w nauczaniu XVI-wiecznego teologa z Genewy, który uczynił z tego miasta straszną teokrację, a jednego z przeciwników posłał na stos, może być aktualne tu i teraz, prawie 500 lat później? Paradoksalnie, odpowiedź na to pytanie brzmi: całkiem sporo.
Dedykując jedno ze swoich dzieł teologicznych królowi Francji Franciszkowi I, Jan Kalwin przytaczając słowa Pisma powiedział, iż narody bez wizji są skazane na zagładę. Kalwinowi przyświecała wizja kraju, który będzie chrześcijański nie tylko z nazwy, ale przede wszystkim z czynów. Ta wizja pozostaje aktualna i dzisiaj i odnosić się może nie tylko do skali jednego kraju, ale i ładu międzynarodowego. Kalwin wzywał władców swoich czasów, by pamiętali, iż panują nie dla siebie, nie dla własnych interesów albo własnego widzimisię, ale po to by pomagać i wspomagać realizację Królestwa Bożego nie tylko w przyszłym świecie, ale może nawet i przede wszystkim tutaj i teraz. Władza, która nie ma wizji takiego rozwoju państwa i społeczeństwa, by zapewnić mu pokojowe i bogobojne życie, nie ma legitymacji do rządzenia tymże społeczeństwem. Gdy dzisiaj politykę międzynarodową dominuje walka z terroryzmem, wołanie Kalwina, by rządzący przyjrzeli się przyczynie tego zjawiska, a nie tylko aplikowali paliatywne środki mające na celu zwalczanie objawów, nie jest wołaniem na puszczy. Zdaniem teologa z Genewy władcy mają szczególną odpowiedzialność nie tylko przed swoimi wyborcami, ale także przed Bogiem oraz całą społecznością chrześcijańską na świecie, by ewangeliczne wołanie o pokój i sprawiedliwość realizować szczerze, wytrwale i skutecznie, nawet kosztem własnej popularności czy interesów. Nie wystarczy zatem przypinanie sobie łatki chrześcijańskiego polityka, by się nim skutecznie stać - głosił Kalwin. Liczy się osobista odpowiedzialność i rzetelność. Żaden polityk, który głosi chęć pokoju na świecie, a używa do tego środków militarnych, żaden polityk który opowiada się za rozwojem ludzkości, a przy okazji ignoruję pandemię AIDS na świecie, nie jest politykiem chrześcijańskim - taką opinię zapewne wygłosiłby dziś Kalwin.
Więcej na następnej stronie