Cześć dwukondygnacyjnego budynku mieszkalnego zawaliła się w sobotę rano w Siemianowicach Śląskich. Z gruzów wydobyto dwóch rannych.
Jak poinformował PAP rzecznik siemianowickiej straży pożarnej starszy kapitan Marcin Wyrzykowski, strażacy trzykrotnie sprawdzili rumowisko przy użyciu trzech różnych psów, prześwietlili je też przy użyciu specjalistycznego sprzętu. Na tym zakończyli poszukiwanie ewentualnych innych żywych poszkodowanych. Kolejnym etapem będzie przebranie gruzów.
W wolnostojącym budynku przy ul. Limanowskiego na stałe zameldowane były trzy osoby. Wydobytych z rumowiska dwóch mężczyzn ratownicy zabrali do siemianowickiego Centrum Leczenia Oparzeń; według bardzo wstępnej diagnozy mieli poparzone - odpowiednio - 20 proc. i 40 proc. powierzchni ciała. Jak mówili ratownikom sąsiedzi - na stałe mieszkała tam tylko jedna osoba.
W budynku znajdującym się w dość gęstej zabudowie zawaliły się dwie ściany nośne - frontowa i boczna. Runęła też część dachu. Jedna ze ścian przygniotła stojący przy ulicy samochód. Zachowana część budynku, m.in. ściana szczytowa grozi zawaleniem.
Do akcji przyjechali strażacy z Siemianowic Śląskich, Katowic i Chorzowa, sprowadzono też grupę poszukiwawczą z psami i specjalistycznym sprzętem. Szybko po wypadku odłączono zasilanie energii elektrycznej, wodę i gaz, choć jeszcze przez jakiś czas osoby znajdujące się w pobliżu wyczuwały jego zapach.
Rzecznik siemianowickiego magistratu Jakub Nowak przekazał PAP, że w budynku najprawdopodobniej doszło właśnie do wybuchu gazu. W domu naprzeciwko wybite zostały szyby. Po rozpoczęciu akcji ewakuowano jego mieszkańców, choć - poza oknami - konstrukcja najprawdopodobniej nie została naruszona.
Zawalony budynek to własność prywatna - mieści się na tzw. Osiedlu Robotniczym w dzielnicy Michałkowice. Miasto zaangażowało się w pomoc w czasie akcji ratowniczej - m.in. dostarczając ciężki sprzęt jednej ze swych spółek oraz zapewniając ciepłe napoje ewakuowanym i uczestnikom akcji. Na miejscu pojawił się też nadzór budowlany.
Jedna osoba zginęła, 23 poszkodowanych wraca do Polski, dwóch zostało w austriackich szpitalach.
Zarzuty wobec każdego z jeńców oparto wyłącznie na tym, że służył on w batalionie "Ajdar".
Podkop odkryto w okolicy miejscowości Kondratki w powiecie białostockim.
Karol III i Kamila po raz pierwszy spotkają się z Leonem XIV.
Co najmniej dwie osoby zginęły po tym, jak policja otworzyła ogień do tłumu żałobników.
Baza lotnicza była kilkukrotnie atakowana przez ukraińskie drony.