W Marsylii zawalił się w nocy z soboty na niedzielę budynek mieszkalny, w którym wybuchł pożar uniemożliwiający ratownikom dotarcie do ofiar. Na miejsce katastrofy przybył szef MSW Francji Gerald Darmanin, który przekazał, że pod gruzami jest od czterech do 10 osób.
Około stu strażaków walczy z potężnym pożarem, co nadal uniemożliwia wysłanie ekip ratowniczych z psami w poszukiwaniu ofiar.
Pięciu mieszańców sąsiednich budynków zostało rannych, 33 udzielono pomocy lekarskiej. Sąsiednie kamienice zostały ewakuowane.
Służbom ratowniczym i strażakom nie udało się jeszcze ustalić ile osób mogło znajdować się w budynku, żaden z mieszkańców nie dał znaku życia; mer Marsylii Benoit Payan ostrzegł, że trzeba się liczyć z tym, że "będą ofiary śmiertelne" tej katastrofy.
Policja poinformowała, że przyczyna zawalenia się budynku pozostaje nieznana, nie wyklucza jednak, że doszło do wybuchu gazu.
Ulice wokół miejsca katastrofy, znajdującej się w centrum miasta w dzielnicy La Plaine, zostały zablokowane.
W niektórych przypadkach pracownik może odmówić pracy w święta.
Poinformował o tym dyrektor Biura Prasowego Stolicy Apostolskiej, Matteo Bruni.