Reklama

Zginęli, bo znali zabójców

Tajemniczy wypadek funkcjonariuszy SB, którzy wykryli morderców księdza Jerzego Popiełuszki. Śledztwa w tej sprawie nigdy nie było - informuje Życie Warszawy.

Reklama

Miesiąc po zabiciu ks. Jerzego Popiełuszki zginęli dwaj funkcjonariusze SB, którzy wykryli zabójców kapelana. Są przesłanki mogące świadczyć, że zostali zamordowani. Mimo to ani IPN, ani prokuratura nie zajęły się sprawą ich śmierci. Wiele wskazuje na to, że 20 lat temu ks. Jerzy Popiełuszko nie był jedyną śmiertelną ofiarą MSW. 30 listopada w wypadku samochodowym zginęli płk Stanisław Trafalski (naczelnik wydziału w biurze śledczym MSW), mjr Wiesław Piątek (starszy inspektor) oraz ich kierowca. Dwaj funkcjonariusze jako pierwsi wykryli morderców ks. Jerzego. Wracali z Krakowa i Tarnowa, gdzie zbierali dowody w sprawie powiązań sprawców, głównie Grzegorza Piotrowskiego. Według oficjalnej wersji, na ich samochód, najechał rozpędzony jelcz. Zapowiedziana śmierć Tymczasem Stefan Bratkowski, działacz opozycyjny, a dziś honorowy przewodniczący Stowarzyszenia Dziennikarzy Polskich, twierdzi, że o śmierci funkcjonariuszy dowiedział się... kilkanaście godzin wcześniej. Wiadomość przekazał mu warszawski prawnik Bogumił Studziński. - Było to w przeddzień wypadku. Zastanawialiśmy się, jaką wersję śmierci podadzą władze - opowiada Bratkowski. - Gdy następnego dnia dowiedzieliśmy się o "wypadku", nie mieliśmy wątpliwości, że jest on sfingowany - dodaje. Bogumił Studziński już nie żyje. Ani on, ani Bratkowski nigdy nie zostali przesłuchani. - To niewybaczalne zaniedbanie organów ścigania - ocenia prof. Krystyna Daszkiewicz z Uniwersytetu Adama Mickiewicza w Poznaniu, która już w 1990 roku opisała sprawę tajemniczego wypadku Wtedy jeszcze nie znała relacji Bratkowskiego, ale sprawa wydała się jej podejrzana. Prof. Daszkiewicz była niezależną obserwatorką procesu zabójców ks. Popiełuszki (za kilka dni ukaże się jej książka "Sprawa morderstwa księdza Popiełuszki raz jeszcze" ). - Moją nieufność pogłębiały oficjalne komunikaty zawierające sprzeczne twierdzenia - wspomina prof. Daszkiewicz. Lapsus Piotrowskiego Zwraca ona uwagę też na lapsus językowy, jakiego dopuścił się podczas rozprawy Piotrowski. Przed toruńskim sądem przyznał, że to wprawdzie nie on spowodował śmierć dwóch milicjantów, ale "czuje się za nią odpowiedzialny" . Rewelacjami Stefana Bratkowskiego nigdy nie zajęła się ani prokuratura, ani Instytut Pamięci Narodowej. - Dlaczego debatuje się dziś nad rzekomymi rewelacjami, o których dawno już wiadomo, takimi jak notatka dotycząca udziału w sprawie gen. Milewskiego, a nie bada sprawy tak fundamentalnej, jak tajemniczy wypadek funkcjonariuszy - mówi prof. Daszkiewicz.

«« | « | 1 | » | »»
Wiara_wesprzyj_750x300_2019.jpg

Reklama

Reklama

Autoreklama

Autoreklama

Kalendarz do archiwum

niedz. pon. wt. śr. czw. pt. sob.
27 28 29 30 31 1 2
3 4 5 6 7 8 9
10 11 12 13 14 15 16
17 18 19 20 21 22 23
24 25 26 27 28 29 30
1 2 3 4 5 6 7
-1°C Sobota
noc
-1°C Sobota
rano
2°C Sobota
dzień
2°C Sobota
wieczór
wiecej »

Reklama