Koniec chrześcijańskiego liberalizmu w Polsce ogłosił jeden z przedstawicieli
tego nurtu dr Jarosław Gowin. Uczestniczył on w konferencji naukowej "Religia
i liberalizm w Trzeciej Rzeczpospolitej", jaka odbyła się 10 listopada w
Warszawie.
Problem z pogodzeniem chrześcijaństwa i liberalizmu pojawia się, podkreślał Gowin, w sferze kulturowej. Jako przykład tego napięcia podał pontyfikat Jana Pawła II. Z jednej strony Papież w bezprecedensowy sposób realizuje soborowe otwarcie Kościoła na świat, na dialog z kulturą a jednocześnie jego pontyfikat jest uważany za znak sprzeciwu wobec nurtu liberalizmu określanego mianem laicyzmu. Nurt ten absolutyzuje wolność, a w konsekwencji dąży do prawa do aborcji, eutanazji czy uznania związków homoseksualnych, co jest dla Kościoła nie do zaakceptowania. Gowin ubolewał, że dziś w Europie do głosu dochodzą właśnie tacy liberałowie. Jego zdaniem ten nurt ideowy, widzący w religii nośnika totalitaryzmu dążącego do ograniczenia wolności, jest dziś głównym wrogiem Kościoła i katolików. Co więcej, jego konsekwencją jest pojawienie się innego zagrożenia, jakim jest fundamentalizm katolicki, który zwalczając permisywizm i hedonizm liberalny jest narażony na grzech chrześcijańskiej ucieczki od wolności.
Spór liberałów i katolików
O sporze środowisk liberalnych i katolickich o koncepcję człowieka i życia społecznego mówił bp prof. Tadeusz Pieronek z Papieskiej Akademii Teologicznej w Krakowie. Przypomniał on, że po 1989 r. liberalizm i katolicyzm weszły w spór z powodu innego rozumienia prawdy i wolności. Po okresie totalitarnego zniewolenia "otwarł się dostęp do prawdy, bo pojawiła się wolność". Obydwie są od siebie zależne: opowiedzenie się po stronie prawdy wymaga nieraz ograniczenia wolności, zaś nieskrępowane korzystanie z wolności stoi w kolizji z prawdą. Zdaniem biskupa polityczne spory między lewicą, utożsamianą z liberalizmem, i prawicą, utożsamianą z katolicyzmem, były w istocie sporami antropologicznymi, co jako pierwszy dostrzegł Kościół katolicki, a celem tej dyskusji była nie sama demokracja, lecz jej jakość.
Prelegent podkreślił, że według kard. Josepha Ratzingera nowoczesne pojęcie wolności nierozerwalnie jest związane z relatywizmem. Państwo demokratyczne rezygnuje z narzucania prawdy obywatelom, by nie naruszać ich sumień. Tym samym prawda uznana jest za źródło represyjności. Bp Pieronek zauważył, że z tak pojętej wolności nie wynika wcale, że wartości absolutne, takie jak dobro i prawda nie istnieją. Nie ma więc powodu, by ludzie wierzący z powodu demokracji musieli się wyrzekać jakiejkolwiek wartości czy prawdy religijnej. Problem pojawia się dopiero wtedy, gdy chodzi o obecność elementów religii w życiu społecznym.
Zdaniem hierarchy, wartości ewangelicznych nigdy nie można narzucać siłą, gdyż - jak głosi soborowa konstytucja "Gaudium et spes" - prawda narzuca się tylko siłą samej prawdy. Boga można zaakceptować jedynie w wolności, z wewnętrznego przekonania. - Na tym polega wielkość człowieka, że ma możność wyboru dobra i odrzucenia zła, które w ostatecznym rozrachunku oznacza ego przegraną - stwierdził bp Pieronek.
Więcej na następnej stronie