Nowe fakty przyniosły badania nad potwierdzeniem oryginalności przypisywanego Rafaelowi rysunku z Muzeum Archidiecezjalnego w Katowicach. Uczeni z Uniwersytetu Mikołaja Kopernika w Toruniu odkryli, że pod widocznym obecnie rysunkiem znajduje się drugi!
Jak powiedział KAI dr hab. Dariusz Markowski, głównym zarzutem historyków sztuki wobec katowickiego rysunku było to, że jest on - jak na oryginał - zbyt wyraźny; jak mówią fachowcy – zbyt sztywny. Okazuje się jednak, że rysunek został w pewnym momencie poprawiony, zapewne dlatego, że wyblakł. Nowsze linie pokrywają się bowiem idealnie z pierwotnymi. Możliwe jest teraz odtworzenie pierwotnej wersji, której analiza może silniej uprawdopodobnić tezę o oryginalności rysunku. Kolejnym kierunkiem badań będzie analiza papieru. Okazało się, że ma on dwie warstwy. Jak mówi dyrektor katowickiego Muzeum Archidiecezjalnego ks. Henryk Pyka, warstwa spodnia to taki papier, jakiego używano w XVI-wiecznych Włoszech. Pytanie o warstwę wierzchnią pozostaje otwarte. W każdym razie, gdyby sensacja o autorstwie Rafaela potwierdziła się, byłoby to jedyne w Polsce dzieło mistrza włoskiego renesansu, a o jego wartości trudno byłoby nawet mówić. Intrygujący rysunek wręczenia kluczy św. Piotrowi został odkryty w katowickim Muzeum Archidiecezjalnym w 1986 r. lub 1987 r. Jest sygnowany imieniem Rafaela i datą: 1515 r. Jest to szkic jednego z arrasów z Kaplicy Sykstyńskiej, zamówionego przez papieża Leona X. Podobny rysunek, będący projektem tego arrasu, podzielony na kratki ze względu na potrzeby tkacza, znajduje się w Luwrze. Jest to jednak kopia wykonana przez XVI-wieczego kopistę Giulia Romana. Sam arras o wymiarach 360 na 400 cm znajduje się teraz w Muzeum Wiktorii i Alberta w Londynie. Rysunek jest wykonany piórkiem, sepią na papierze naklejonym na płótno. Sygnowany: Raphaello di Urbino 1515. Jest w dobrym stanie. Na odwrocie znajduje się rozmyty zapis, świadczący o tym, że dzieło było zapisane we francuskim katalogu aukcyjnym z XVIII w. Jak się przypuszcza, szkic trafił do katowickiego muzeum z kolekcji przedwojennego mecenasa sztuki, a obecnie kandydata na ołtarze, ks. Emila Szramka. Nie jest to jednak pewne, gdyż rysunku tego nie ma w spisie dzieł sztuki zawartym w testamencie ks. Szramka. Kolekcjoner ten miał ponadto zwyczaj umieszczania na eksponatach ze swego zbioru własnej sygnatury. Tej jednak na katowickim rysunku nie ma. Przypuszcza się też, że rysunek trafił do budynku katowickiej Kurii Metropolitalnej podczas wojny, kiedy to władze okupacyjne ulokowały w nim urząd pracy.
W Monrowii wylądowali uzbrojeni komandosi z Gwinei, żądając wydania zbiega.
Dziś mija 1000 dni od napaści Rosji na Ukrainę i rozpoczęcia tam pełnoskalowej wojny.
Są też bardziej uczciwe, komunikatywne i terminowe niż mężczyźni, ale...
Rodziny z Ukrainy mają dostęp do świadczeń rodzinnych np. 800 plus.