Doświadczenie jedności, życzliwości i gościnności zabrali z Lizbony do swoich krajów uczestnicy 27. Europejskiego Spotkania Młodych w stolicy Portugalii.
Na lizbońskim spotkaniu młodych z Polski było najwięcej, nie licząc gospodarzy (20 tys. Portugalczyków). Drugą co do liczby uczestników grupą byli Rumunii, których do Lizbony przyjechało 2 tys., a także Serbowie i Słoweńcy (po 1,6 tys.). W stolicy Portugalii było także tysiąc Francuzów i tyle samo Niemców oraz sporo młodych ze wschodu Europy. Ci musieli pokonać bardzo długą drogę, aby dotrzeć do Lizbony. Mimo odległości i uciążliwej podróży, przyjechało 600 Litwinów, tyle samo Ukraińców i Łotyszy. Lekcja wrażliwości Uczestnicy spotkania mogli się przekonać, że stolica Portugalii to nie tylko piękne dzielnice, pełne ekskluzywnych apartamentowców i luksusowych centrów handlowych dla najlepiej zarabiających. Lizbona ma także inne oblicze. Bracia z Taizé zabrali młodych do dzielnicy, w której pracują misjonarki miłości, czyli siostry Matki Teresy z Kalkuty. Można było zobaczyć jak zakonnice pochylają się nad ludźmi odrzuconymi i bezdomnymi. Młodzież poznała też zasady działania w Lizbonie Banku Żywności oraz warunki życia imigrantów. – Cieszę się, że mogłam to zobaczyć, choć jadąc tam miałam mieszane uczucia – opowiada Klaudia. Uważa, że młodzieży przyda się taka lekcja wrażliwości. Tym bardziej, że – jak dodaje - wielu traci dziś wrażliwość i nie dostrzega potrzeb innych. W pierwszej chwili wydaje się, że młody człowiek jest bezsilny wobec bólu innych ludzi, głodu, cierpienia, biedy, przemocy i wielu innych niepokojów na świecie. – Ale dla chrześcijanina jest to wyzwanie, które wypływa z Ewangelii – mówi brat Marek. Uważa on, że budowanie pokoju i lepszej przyszłości jest zadaniem na każdy dzień dla wszystkich. Zresztą brat Roger wielokrotnie o tym mówił na spotkaniu. Zwracał uwagę, że moc do budowania lepszego świata wypływa z wnętrza człowieka i najpierw każdemu jest potrzebny wewnętrzny pokój Boży. Źródło tego pokoju jest zawsze dostępne, jest blisko. - Angażowanie się w sprawy pokoju to najpierw wyciszanie swojego serca i budowanie pokoju wewnętrznego, a potem można wokół siebie zrobić wiele dobra – mówił 89-letni założyciel wspólnoty z Taizé. W Lizbonie bracia próbowali mówić o pokoju jako o czymś bardzo konkretnym, a nie jako idei, trudnej do osiągnięcia. W czasie spotkania w grupach tematycznych zwracano uwagę, że zawsze można dzielić się z tymi, którzy mają mniej. Albert z Polski opowiadał młodym Brytyjczykom, Niemcom i Serbom, że po ludzku nie daje zbyt wiele, bo tylko swój czas i wiedzę, ale dla dzieci, którym pomaga w Domu Kultury w swojej miejscowości jest to o wiele cenniejsze niż pieniądze. Swoim kolegom z różnych europejskich krajów Polacy opowiadali, że na co dzień spotykają ludzi żyjących w nędzy czy przewlekle chorych, którzy czekają na pomocną dłoń. – Cierpienie i choroba nie są obce także nam, młodym – mówiła Krystyna, która pracuje w szpitalu jako pielęgniarka. Polak, Portugalczyk – dwa bratanki? Trudno wytłumaczyć podobieństwo Polaków i Portugalczyków. – Jestem przekonany, że łączy nas nie tylko piłka nożna – mówi Maciek z Katowic. - Polacy i Portugalczycy to narody, których korzenie bardzo głęboko tkwią w Ewangelii – tłumaczy brat Marek. Do tej pory większość z młodych Polaków nie miała bezpośredniego kontaktu z mieszkańcami Portugalii. Tymczasem po spotkaniu w Lizbonie okazało się, że jesteśmy do siebie bardzo podobni. Brat Marek mówi, że źródło tego znajduje się w Ewangelii. - To ona nas tak głęboko przemieniła, że jesteśmy ludźmi bardzo gościnnymi – dodaje. W 27-letniej historii Pielgrzymki Zaufania przez Ziemię, tylko w Lizbonie i w Polsce (w Warszawie i dwukrotnie we Wrocławiu) wszyscy uczestnicy goszczeni byli w rodzinach. - To coś znaczy. To jest znak, że Ewangelia ma w sobie niesamowitą moc przemieniania, przygotowywania nas do bycia ludźmi pokoju – argumentuje brat Marek.
W niektórych przypadkach pracownik może odmówić pracy w święta.
Poinformował o tym dyrektor Biura Prasowego Stolicy Apostolskiej, Matteo Bruni.