Warszawa: Msza z ochroniarzem

Życie Warszawy/a.

publikacja 14.02.2005 06:19

W katedrze św. Floriana na Pradze w każdej mszy uczestniczy profesjonalny ochroniarz. I bynajmniej nie modli się, tylko strzeże cennych obrazów i bezpieczeństwa wiernych - informuje Życie Warszawy.

Dziennik napisał: Zerwali mi złoty łańcuszek z szyi w moim ukochanym kościele - denerwuje się 80-letnia Celina Piątek, która co tydzień o godz. 7 rano chodzi na mszę do katedry św. Floriana na Pradze. - Pamiętam okupację i komunę, ale czegoś takiego nie przeżyłam nigdy. Złodziej okradł mnie, kiedy modliłam się, klęcząc przed krzyżem. Napady w praskiej katedrze zdarzały się już od kilku miesięcy. W końcu kościół postanowił przerwać proceder i zatrudnił profesjonalną firmę ochroniarską. Od początku grudnia przy wejściu do kościoła zawsze stoi ochroniarz. Liczba złodziei zmniejszyła się, ale problem nie zniknął. Chronią dzieła sztuki - W dzisiejszych czasach nie ma już świętości. Złodzieje okradają nawet kościoły. W naszej katedrze jest dużo cennych obrazów, dlatego ochrona jest naprawdę potrzebna - uważa ks. Adam Klukowski, proboszcz parafii katedralnej św. Michała i św. Floriana Męczennika. - Zwłaszcza że na Pradze jest dużo narkomanów, a oni mogą posunąć się do różnych rzeczy, żeby zdobyć pieniądze - dodaje. Na ścianach kościoła wiszą wypożyczone z Muzeum Narodowego cenne obrazy. Proboszcz Klukowski podkreśla jednak, że to nie on podjął decyzję o zatrudnieniu ochrony, i wskazuje na biskupa. - Katedra św. Floriana to obiekt zabytkowy, ważny. Dlatego ochrona jest w nim bardzo potrzebna i nie ma w tym nic dziwnego - mówi ŻW arcybiskup diecezji warszawsko-praskiej Sławoj Leszek Głódź. - Inne ważne obiekty, takie jak szpitale czy muzea, też są przecież chronione - dodaje. Każdy pilnuje siebie W ciągu dnia katedry na Pradze strzeże jeden pracownik Specjalistycznej Uzbrojonej Formacji Ochrony Zamek. Wieczorem dołącza do niego drugi. - Odkąd tu pracuję, jeszcze ani razu nie musiałem interweniować - mówi nam ochroniarz, który miał w niedzielę dyżur we Florianie. - Z tego, co wiem, moi koledzy też nie mieli za dużo pracy. Tymczasem okazuje się, że w grudniu, a więc wtedy, kiedy w kościele była już ochrona, dwóm kobietom skradziono torebki. - To było w czasie świąt Bożego Narodzenia - relacjonuje ks. Piotr. - Złodzieje są tak skuteczni, że nawet ochrona nie zapewni 100-procentowego bezpieczeństwa. Niestety, każdy powinien pilnować swoich rzeczy. Kradną w całej Warszawie Jak mówi policja, kradzieże w kościołach zdarzają się w wielu dzielnicach. Problem nie dotyczy więc tylko Pragi. Stefan Kamiński stracił portfel w kościele św. Jakuba na Ochocie. - Ukradli mi go, kiedy wychodziłem z budynku po mszy. Był straszny tłok. Nawet nie poczułem, kiedy ktoś wsadził mi rękę do kieszeni - żali się. Najbardziej narażeni na kradzieże w kościołach są mieszkańcy tak zwanych złych dzielnic i obrzeży Warszawy. Bandytami są najczęściej młodzi ludzie, w większości narkomani uzależnieni od heroiny. - Ich łupem padają puszki z darowiznami, małe rzeźby aniołków i krzyże z postacią Jezusa, które stoją najczęściej przy szopkach i grobach pańskich - mówi ks. Piotr. - Zazwyczaj są kradzione w całości. Łatwo je potem sprzedać na targu staroci - dodaje. Msza bez nerwów Parafianie z Pragi przyznają, że obawiają się młodych, dziwnie wyglądających ludzi, którzy przychodzą na msze. Ich zdaniem, ochrona jest potrzebna. - Teraz, kiedy przy drzwiach stoi strażnik, czuję się dużo bezpieczniej - mówi Celina Piątek. - Mimo to do kościoła nie zakładam już drogiej biżuterii. Kto wie, co jeszcze może się wydarzyć. Podobnego zdania jest Roman Kostrzewa, który obecnie mieszka na Pradze, ale pochodzi z Tarchomina. - W mojej starej parafii też dochodziło do kradzieży. Tam także powinno się wynająć ochronę. Może wreszcie coś by się zmieniło.

Pierwsza strona Poprzednia strona Następna strona Ostatnia strona