Dzięki transmisji internetowej uroczyste modły Sijum Ha-Szas w dawnej szkole rabinackiej Jeszywas Chachmej w Lublinie oglądano w 80 miastach świata, od Hongkongu po Buenos Aires - podała Gazeta Wyborcza. Uroczystości opisuje też Dziennik Wschodni.
Gazeta Wyborcza napisała: Przez dwa dni do Lublina przyjechało prawie tysiąc Żydów z całego świata. 1 marca wieczorem w dawnej lubelskiej jesziwie modliło się 150 chasydów, głównie z USA i Kanady, ale też z Węgier i Ukrainy oraz rabini z tych krajów. Tę grupę zorganizował David Singer z Brooklynu. Był z nimi naczelny rabin Polski Michael Schudrich. Po przemówieniach i modlitwach chasydzi rozpoczęli tańce i śpiewy, nie unikając na koniec trunków. Nocą udali się na grób cadyka Jakuba Icchaka Horowitza, zwanego Widzącym z Lublina, a potem wyruszyli do Leżajska. Większość chasydów z tej grupy wywodzi się z terenów dawnej Polski. W środę zaś do jesziwy przybyło 400 Żydów z Europy Zachodniej na modły organizowane przez główną żydowską organizację europejską Rabbinical Centre of Europe. W tej uroczystości uczestniczył naczelny rabin Izraela Yona Metzger i znany na świecie izraelski kantor Yitzchak Meir Helfgot. Święto Sijum Ha-Szas to celebracja zamknięcia ponadsiedmioletniego cyklu czytania Talmudu, najważniejszego w judaizmie zbioru objaśnień i komentarzy do Tory. Zwyczaj ten wprowadził w 1923 roku rabin Majer Szapiro. Ze składek Żydów z całego świata Szapiro w 1930 roku zbudował w Lublinie wyższą uczelnię talmudyczną Jeszywas Chachmej Lublin, dlatego zakończenie Sijum Ha-Szas świętowano właśnie tutaj. Budynek jesziwy przetrwał wojnę nienaruszony. Równolegle odbywały się zorganizowane, zbiorowe modły Sijum Ha-Szas w 80 miastach całego świata, które transmitowane były przez internet i satelitę. Modły w Lublinie 1 marca oglądano m.in. w wynajętej na ten cel i całej zapełnionej sali Medison Square Garden w Nowym Jorku, a tę salę z modlącymi się obserwowano z kolei na ekranie w Lublinie. David Singer, Brooklyn, USA: - To wielkie wydarzenie. Brak mi słów uznania dla Witka Dąbrowskiego i Tomasza Pietrasiewicza z Teatru NN, którzy pomogli nam zorganizować pobyt w Lublinie. Oni są moimi braćmi. Wrócę do Lublina, wrócę już w lipcu, teraz Lublin będzie zawsze na trasie naszych przyjazdów do Polski. Yitchok Aizman, Ukraina/USA: - Przyjechałem oddać część rabinowi Majerowi Szapiro, potem jadę do Leżajska na grób cadyka Elimelecha. Mój pradziad pochodził z Krakowa, przed 200 laty wyjechał pracować dla kniazia Wiśniowieckiego. Często przyjeżdżam do Lublina z grupami, tutaj jest pochowanych wielu ważnych dla naszej wiary ludzi. Ambasador Izraela David Peleg: - Ma dla mnie wielkie znaczenie, że jestem w miejscu, które stworzył Majer Szapiro. Nie mogę doczekać się chwili, kiedy to miejsce będzie odnowione i będzie świeciło pięknem. Uroczystość ma wielkie znaczenie dla Lublina, bo wszystkim ludziom na świecie miasto pokazuje się jako miejsce modlitwy i tworzy możliwość przyjazdu turystów, studentów itd. Lublin zajmuje specjalne miejsce w historii żydowskiej, jest magicznym miastem. Prezydent Lublina Andrzej Pruszkowski: - Warto pamiętać, że Majer Szapiro był nie tylko wybitnym naukowcem, talmudystą, także posłem na Sejm Rzeczypospolitej. Dzisiejsze spotkanie jest charakterystyczne dla Lublina, jako miejsca spotkania Wschodu i Zachodu: spotykają się tu rabini z różnych krajów, od Stanów Zjednoczonych po Ukrainę. Natomiast Dziennik Wschodni tak relacjonuje: Noc w jesziwie Lublin przez dwa dni był dla chasydów najważniejszym miejscem na świecie Zapach plecionych chałek z sezamem i wąż tańczących, klaszczących mężczyzn w czarnych kapeluszach i futrzanych czapkach - tak wyglądała wtorkowa noc w wyższej szkole rabinackiej przy ul. Lubartowskiej. Chasydzi z USA, Białorusi i Izraela przywołali przedwojenne czasy założyciela jesziwy, rabina Majera Szapiro.
"Franciszek jest przytomny, ale bardziej cierpiał niż poprzedniego dnia."
Informuje międzynarodowa organizacja Open Doors, monitorująca prześladowania chrześcijan.
Informuje międzynarodowa organizacja Open Doors, monitorująca prześladowania chrześcijan.
Osoby zatrudnione za granicą otrzymały 30 dni na powrót do Ameryki na koszt rządu.