Umieranie Jana Pawła II "na oczach świata" przyczyniło się być może do zdecydowanego odrzucenia przez zgromadzenie ogólne Rady Europy inicjatywy zmierzającej do legalizacji eutanazji.
Zwrócił na to uwagę kardynał Christoph Schönborn podczas Mszy w wiedeńskiej katedrze św. Szczepana. Postawa europejskich deputowanych stanowiła "przyznanie się do humanistycznego i chrześcijańskiego pojmowania życia i umierania człowieka", powiedział arcybiskup Wiednia. Wyraził nadzieję, że w decyzji, jaka zapadła w Strasburgu, można dostrzec optymistyczny znak, iż " chrześcijańskie korzenie Europy nie obumarły". Kard. Schönborn przypomniał słowa swego poprzednika, zmarłego przed rokiem kard. Franza Königa, że ludzie powinni móc umierać "nie z ręki innych ludzi, lecz trzymani za rękę". - Jan Paweł II nie ukrywał swoich cierpień, dodając w ten sposób otuchy i pokrzepienia, pocieszając ludzi cierpiących i sędziwych - mówił arcybiskup Wiednia. Tym samym - jego zdaniem - Papież przypomniał o godności ludzi cierpiących i zaświadczył własnym przykładem, "jak może wyglądać umieranie chrześcijanina". Długie pożegnanie Jana Pawła II i wybór Benedykta XVI były jakby odzwierciedleniem treści święta Wniebowstąpienia: "Chrystus wrócił do domu Ojca, a jednocześnie pozostał wśród nas" - stwierdził kard. Schönborn. Jego zdaniem, w śmierci i pogrzebie Jana Pawła II, mimo bólu i żałoby, odczuwało się jakby tchnienie "nowej wiosny Kościoła". Wspominając niedawne konklawe arcybiskup Wiednia powiedział, że było ono "głębokim doświadczeniem duchowym". Podkreślił, że zdaniem kardynałów radość po wyborze nowego Papieża była potwierdzeniem, iż "odnaleźli tego, którego wybrał Bóg".
W tej chwili weszliśmy w okolice deficytu w rachunku bieżącym.
Do końca roku oczekuje się w Rzymie ponad 30 mln turystów i pielgrzymów.
Nie mamy o nich żadnych informacji, a wy niczego nie robicie - wykrzykiwały.
Nowe pojawienie się wirusa i stan epidemii ogłoszono w zeszłym tygodniu.
Kontrakty z NFZ wystarczają tylko na pokrycie podstawowych kosztów - zwraca uwagę organizacja.
8-letni Roman Oleksiw doznał oparzeń czwartego stopnia blisko połowy ciała.