Na chwilę obecną swoją chęć uczestnictwa w spotkaniu w Kolonii zadeklarowało zaledwie 14 tysięcy Polaków. Aż się boję, jak może to być skomentowane przez Niemców i całą Europę, zwłaszcza że na spotkania, którym przewodniczył Jan Paweł II jeździło nas o wiele więcej - mówi w wywiadzie dla Naszego Dziennika ks. Grzegorz Suchodolski, dyrektor Krajowego Biura Organizacyjnego Światowych Dni Młodzieży.
- Już tylko niecałe trzy miesiące zostało do jubileuszowych XX Światowych Dni Młodzieży w Kolonii. Jak zaawansowane są przygotowania do tego spotkania w Niemczech? Jak wyglądają przygotowania w Polsce? - Mówiąc najprościej, to można by rzec, że organizatorzy rozwijają już wszystkie możliwe żagle, by Duch Święty miał w co dmuchać i by to On prowadził nas do tego dzieła i przez nie. Światowe Dni Młodzieży są bowiem urzeczywistnianiem się Kościoła, są pielgrzymką, która winna zakończyć się dla każdego pielgrzyma osobistym spotkaniem z Chrystusem. Takie jest zresztą hasło spotkania w Kolonii: "Przybyliśmy oddać Mu pokłon" (Mt 2, 2). Z ogromną satysfakcją chcę więc powiedzieć, że organizatorzy bardzo wiele wysiłku wkładają w to, by nie zatrzymać się tylko na zewnętrznych aspektach przygotowań, lecz by stworzyć swoistą "infrastrukturę" dla ducha. To właśnie dlatego w centrum Kolonii trwają np. prace nad przekształceniem hal targowych w tzw. strefę pojednania, a kilkadziesiąt świątyń przekształca się w centra duchowości. Oczywiście istotne są też sprawy zewnętrzne, logistyczne: to, gdzie będziemy spali, co i gdzie będziemy jedli, gdzie będą odbywały się katechezy i spotkania, jak zostaną nagłośnione koncerty i spektakle, jak umożliwić potrzebującym wizy jej otrzymanie czy jak zadbać o niepełnosprawnych. To wszystko jest bardzo ważne i zabiera wiele czasu na kolejnych zebraniach. Najważniejsze jest jednak niewidoczne dla oczu. Dlatego na tym etapie prac, na niespełna 90 dni przed spotkaniem, dużo miejsca poświęcamy właśnie sprawom związanym z uduchowieniem tych struktur. Rozstrzygane są kwestie poświęcone animacji spotkań, katechez, Mszy św. i czuwań; tłumaczone są teksty liturgiczne; przygotowywane specjalne publikacje, które staną się kluczem do zrozumienia przesłania tych dni. Zwłaszcza nowa sytuacja związana z odejściem Jana Pawła II i wyborem Benedykta XVI nakłada na organizatorów konieczność ponownego wsłuchiwania się w głos Ducha. To wszystko jest tym symbolicznym rozwijaniem żagli. - Jakiej liczby młodzieży spodziewają się organizatorzy spotkania w Kolonii? Czy wybór niemieckiego kardynała na Papieża wpłynął w jakiś sposób na większe zainteresowanie młodzieży, szczególnie w Niemczech, Światowymi Dniami Młodzieży? - Myślę, że wyznacznikiem frekwencji mogą być tutaj inne Światowe Dni Młodzieży, które odbyły się na kontynencie europejskim. W Paryżu w roku 1997 było blisko 1,5 miliona osób, a w Rzymie w Roku Wielkiego Jubileuszu ponad 2 miliony. Oczywiście liczby te oznaczają frekwencję podczas Mszy św. kończącej każde ze spotkań. Komitet Niemiecki wyraża nadzieję, że i do Kolonii przybędzie przynajmniej milion osób, choć jak wiemy Marienfeld, a więc plac, na którym odbędą się centralne uroczystości XX ŚDM, może pomieścić nawet dwukrotnie więcej. Czy tak się jednak stanie, to zależy po części także od każdego z nas. Do chwili obecnej zarejestrowało się około 300 tysięcy pielgrzymów. Pocieszające, że ostatnie trzy tygodnie przynoszą tutaj duże ożywienie.
„Będziemy działać w celu ochrony naszych interesów gospodarczych”.
Propozycja amerykańskiego przywódcy spotkała się ze zdecydowaną krytyką.
Strona cywilna domagała się kary śmierci dla wszystkich oskarżonych.
Franciszek przestrzegł, że może ona też być zagrożeniem dla ludzkiej godności.
Dyrektor UNAIDS zauważył, że do 2029 r. liczba nowych infekcji może osiągnąć 8,7 mln.