W Londynie, Berlinie, Brukseli, Paryżu umiarkowany islam rośnie w siłę - twierdzi Gazeta Wyborcza.
Izolację muzułmańskich modernistów w Wielkiej Brytanii pogłębiają także takie decyzje, jak ta podjęta przez USA o cofnięciu wizy profesorowi Zaki Badawiemu, dyrektorowi college'u muzułmańskiego w Londynie i jednemu z najważniejszych autorytetów religijnych w kraju, który w Chautauqua Institute miał wygłosić wykład na temat prawa i islamu. 12 lipca Badawi po sześciu godzinach oczekiwania na lotnisku w Nowym Jorku został bez podania jakiegokolwiek wyjaśnienia zawrócony do Wielkiej Brytanii. Choć po przybyciu do kraju ambasador amerykański Robert Holmes Tuttle przepraszał Badawiego za zaistniały incydent i zapewniał go, iż może natychmiast wracać do USA, to precedens ten upewnił wielu muzułmańskich modernistów w przekonaniu, iż Stany Zjednoczone są ostatnim miejscem, w którym będą witani z otwartymi ramionami. Do tego typu opinii w znacznym stopniu przyczyniły się wcześniejsze decyzje Białego Domu o cofnięciu wizy dla Tarika Ramadana, który miał w tym roku nauczać na amerykańskim uniwersytecie w Notre Dame. Kryzys przywództwa muzułmańskiego Jedną z przyczyn radykalizacji niektórych środowisk w obrębie zróżnicowanej religijnie, etnicznie i klasowo populacji muzułmańskiej w Wielkiej Brytanii jest kryzys przywództwa religijnego. Młodzi brytyjscy Pakistańczycy od wczesnej młodości uczęszczają do medres przy meczetach, gdzie uczą się na pamięć koranicznych wersetów. Niestety zazwyczaj niewiele z nich rozumieją. Jedynym językiem, którym dobrze władają, jest angielski. Urdu, pendżabi i pasztu, w których na co dzień porozumiewają się imigranci pierwszego pokolenia, znają jedynie pobieżnie. Ich znajomość arabskiego, w którym zapisany został Koran, ograniczona jest z reguły do kilku wyrazów. Znajomością arabskiego nie grzeszą zresztą również ich nauczyciele, imamowie importowani z południowej Azji, którzy nie potrafią wytłumaczyć młodym ludziom sensu wersetów koranicznych. Dzieje się tak nie tylko dlatego, że sami posiadają skromne wykształcenie religijne, ale także dlatego, iż nie mają ze swoimi uczniami wspólnego języka. Z niedawno opublikowanych badań wynika, że prawie co piąty brytyjski imam nie zna angielskiego. Ich intelektualnym punktem odniesienia jest Azja Południowa, a nie Zjednoczone Królestwo. Brytyjska rzeczywistość społeczna jest dla nich obca i niezrozumiała. Zagubieni w tej rzeczywistości nie są w stanie być dla młodych brytyjskich muzułmanów przewodnikami duchowymi. Nie znajdując odpowiedzi na pytania religijne w meczetach, młodzi ludzie szukają ich poza meczetami. Aby natrafić na skrajnie antyzachodni dyskurs muzułmański, nie muszą daleko szukać. Na przykład indoktrynerzy radykalnej Hizb ut-Tahrir (arab. Partii Wyzwolenia), zakazanej między innymi w Niemczech i Danii, rozprowadzają swe ulotki już w przedsionkach meczetów. Nie marnują żadnej okazji, by zakomunikować swym współbraciom, że ustanowienie ogólnoświatowych rządów muzułmańskich (kalifatu) jest tylko kwestią czasu. Nawet pogrzeb jednej z ofiar zamachów terrorystycznych z 7 lipca Szahary Islam stał się do tego dobrą okazją. Tuż przed drzwiami wejściowymi wschodniolondyńskiego meczetu, w którym w piątek 15 lipca odbywała się oficjalna część pogrzebu, stała grupka dwudziestolatków w koszulkach z napisem "Żołnierze Allaha", którzy rozprowadzali ulotki mówiące o tym, iż zamachy londyńskie były bezpośrednią konsekwencją "kolonialnej polityki zagranicznej Zachodu". Dopóki poziom wykształcenia imamów i stopień ich przygotowania do pracy z młodymi Brytyjczykami nie będą kontrolowane przez agendy państwowe podobne do tych, które kontrolują jakość nauczania w szkołach, dopóty młodzi muzułmanie będą szukali wskazówek duchowych poza murami meczetów i znajdowali je w szeregach takich organizacji jak Hizb ut-Tahrir, która głosi, iż nie można być jednocześnie Brytyjczykiem i muzułmaninem.
Cyklon doprowadził też do bardzo dużych zniszczeń na wyspie Majotta.
„Wierzę w Boga. Uważam, że to, co się dzieje, nie jest przypadkowe. Bóg ma dla wszystkich plan”.
W kościołach ustawiane są choinki, ale nie ma szopek czy żłóbka.