W Londynie, Berlinie, Brukseli, Paryżu umiarkowany islam rośnie w siłę - twierdzi Gazeta Wyborcza.
Kryzys tożsamości Oprócz braku przywództwa duchowego kolejną przyczyną radykalizmu młodych muzułmanów jest kryzys tożsamości. Kilka dni po zamachach roztrzęsiony wuj jednego z zamachowców - Szehzada Tanweera - mówił przed kamerami telewizyjnymi, że jego siostrzeniec nie wiedział, "kim ma być". Pytanie o to, kim być, zadają sobie również inni nastolatkowie. Niewielu obiera jednak drogę zamachowca-samobójcy. W "odnalezieniu siebie" i swojej roli w życiu zwykle pomagają nastolatkom ich rodzice. W rodzinach pakistańskich w Wielkiej Brytanii komunikacja międzypokoleniowa jest jednak o wiele trudniejsza. Rodzice, którzy wychowali się w południowoazjatyckich wsiach i miasteczkach, nie znajdują wielu wspólnych tematów do rozmów ze swymi dziećmi ukształtowanymi przez brytyjskie szkolnictwo i kulturę miejską. Przepaść dodatkowo pogłębiają różnice językowe. Choć pierwsze pokolenie dość dobrze włada językiem angielskim, to często nie w takim stopniu, żeby zrozumieć problemy swoich dzieci. Jeden z przywódców religijnych w Wielkiej Brytanii, Abu Muntasir, opowiadał podczas spotkania stowarzyszenia muzułmanów pracujących w londyńskiej dzielnicy finansowej City, iż gdy był nastolatkiem, to zdecydował, że przystąpi do Organizacji Wyzwolenia Palestyny i będzie walczył z Izraelczykami. Swoim pomysłem podzielił się z matką, która skutecznie go zniechęciła. "Jestem przekonany - mówił podczas spotkania The City Circle tydzień po zamachach Muntasir - iż gdyby młodzi ludzie, którzy wysadzili się w powietrze 7 lipca, rozmawiali ze swoimi rodzicami, nigdy do tej tragedii by nie doszło". Wirtualni sąsiedzi Choć poseł Galloway nie ma racji, zrzucając całą winę za zamachy na politykę zagraniczną Wielkiej Brytanii i USA, to słusznie podkreśla ogromny wpływ wydarzeń zagranicznych na radykalizację środowisk muzułmańskich w kraju. Pod wpływem przyspieszenia procesów globalizacji spowodowanych między innymi rozwojem internetu muzułmanie mieszkający obecnie w Europie żyją w o wiele "szerszym" świecie niż 20 czy 30 lat temu. Łatwiej komunikują się z rodzinami, krewnymi i znajomymi w innych częściach świata oraz zdobywają informacje o wydarzeniach na całym globie. Rozwój internetu przyczynił się też do wzmocnienia grup radykalnych. Nie tylko usprawnił komunikację między nimi, ale otworzył im również całkowicie nowe fora, na których niemalże bez ograniczeń mogą propagować swoje idee. Jedną z najczęściej przywoływanych przez tego typu ugrupowania idei jest koncept ummy (ogólnoświatowej wspólnoty muzułmańskiej). Powstanie elektronicznych "wirtualnych sąsiedztw" łączących muzułmanów w różnych zakątkach kuli ziemskiej miało kolosalny wpływ na sposób, w jaki idea ummy zaczęła być przez nich "wyobrażana". Koncepcja ummy nabrała szczególnego znaczenia wśród tych grup, które charakteryzują się świadomością zamieszkiwania z dala od swojej "ziemi świętej" albo swojego kraju pochodzenia.
Cyklon doprowadził też do bardzo dużych zniszczeń na wyspie Majotta.
„Wierzę w Boga. Uważam, że to, co się dzieje, nie jest przypadkowe. Bóg ma dla wszystkich plan”.
W kościołach ustawiane są choinki, ale nie ma szopek czy żłóbka.