W Londynie, Berlinie, Brukseli, Paryżu umiarkowany islam rośnie w siłę - twierdzi Gazeta Wyborcza.
Zdając sobie sprawę z ważności idei ummy dla europejskich muzułmanów, ugrupowania fundamentalistyczne uczyniły z niej jedno z głównych narzędzi politycznej mobilizacji. W centrum ich zainteresowania są problemy "współbraci" w Palestynie, Kaszmirze i Czeczenii (sąsiadów wirtualnych), a dopiero potem sprawy dotyczące krajowych społeczności muzułmańskich (sąsiadów realnych). W przeciwieństwie do konfliktów w odległych częściach świata problemy lokalne nie mogą być z taką dowolnością "wyobrażane" chociażby dlatego, że są o wiele bardziej "namacalne" i łatwiej weryfikowalne. Stąd ich mniejsza użyteczność dla mobilizacji zwolenników. Mobilizacja ta z reguły opiera się na portretowaniu muzułmanów jako ofiar dyskryminacji, represji i okupacji. Nie ma w niej miejsca na elementy pozytywne. Islam umiarkowany w ofensywie Po zamachach w Londynie Oriana Fallaci napisała na łamach dziennika "Corriere della Sera", że islam umiarkowany to bujda. Moje obserwacje zadają kłam opinii Fallaci. W Londynie, Berlinie, Brukseli, Paryżu i innych stolicach europejskich umiarkowany islam obywatelski z roku na rok rośnie w siłę. Coraz więcej muzułmanów zdaje sobie sprawę z tego, iż samo potępianie radykalizmu religijnego i zamachów nie wystarczy. Młodzi pakistańscy Brytyjczycy, marokańscy Belgowie czy tureccy Niemcy coraz głośniej domagają się prawdziwej naprawy "lichej muzułmańskiej teologii", która ich zdaniem może popychać muzułmanów do takich desperackich czynów jak te z 7 lipca. Największa praca czeka muzułmańskich nauczycieli, którzy muszą wytłumaczyć młodym muzułmanom kontekst wersetów koranicznych mówiących o przemocy i nadać im nowy sens, zgodny z regułami życia we współczesnym świecie. Muzułmańscy moderniści coraz bardziej dynamicznie zwalczają ugrupowania radykalne i angażują się w rozmaite projekty europejskich społeczeństw obywatelskich. Jak mówił podczas spotkania City Circle jeden z młodych działaczy Ehsan Masood: „Jeśli konserwatyści nie pozwalają członkom Brytyjskiej Partii Narodowej na rozprowadzanie ulotek przed swymi biurami, tak i my nie powinniśmy pozwalać na dystrybucję ekstremistycznej literatury pod naszymi meczetami”. Uwagę koncentrują przede wszystkim na sąsiadach realnych, a nie wirtualnych. Podkreślają, iż muzułmańska pomoc humanitarna powinna zaczynać się od „własnego domu”. Człowieczeństwo Bez Granic (L'Humanité Sans Frontiers) dokarmiające brukselskich bezdomnych to tylko jedna z wielu powstałych niedawno muzułmańskich organizacji charytatywnych realizujących ten postulat. Z pomocą władz lokalnych muzułmańscy moderniści dążą do rozwiązania licznych problemów w obrębie krajowych populacji muzułmańskich, takich jak złe wyniki w nauce (szczególnie wśród chłopców), wagarowanie czy handel narkotykami. W londyńskiej dzielnicy Tower Hamlets muzułmańska organizacja Nafas już od wielu lat skutecznie zwalcza narkomanię wśród młodych muzułmanów. Jej założyciele, podobnie jak inni europejscy muzułmanie, dobrze wiedzą, iż zanim zaczną naprawiać świat, muszą zacząć od samych siebie. Paradoksalnie, londyńskie zamachy otworzyły nowe perspektywy rozwoju dla umiarkowanych środowisk muzułmańskich. Miejmy nadzieję, że szanse nie zostaną zmarnowane. Konrad Pędziwiatr - doktorant Katolickiego Uniwersytetu w Leuven, współredaktor portalu Arabia.pl, autor książki „Od islamu imigrantów do islamu obywateli: muzułmanie w krajach Europy Zachodniej”, która ukaże się nakładem wydawnictwa NOMOS. Muzułmańska Anglia w liczbach W spisie powszechnym w 2001 r. prawie 3 proc. (1 mln 591 tys.) mieszkańców Wielkiej Brytanii określiło się jako muzułmanie. Trzy czwarte jest pochodzenia południowoazjatyckiego, a wśród nich największą grupę stanowią osoby pochodzenia pakistańskiego (658 tys.) i bangladeskiego (260 tys.), a reszta pochodzi z Indii. Poza przybyszami z Azji Południowo-Wschodniej znaczące grupy wśród muzułmanów stanowią też Arabowie, Turcy cypryjscy oraz imigranci z Czarnej Afryki. Skomentuj ten artykuł wiara@wiara.pl
Cyklon doprowadził też do bardzo dużych zniszczeń na wyspie Majotta.
„Wierzę w Boga. Uważam, że to, co się dzieje, nie jest przypadkowe. Bóg ma dla wszystkich plan”.
W kościołach ustawiane są choinki, ale nie ma szopek czy żłóbka.