Nasze siatkarki mają szansę na powtórzenie sukcesu sprzed dwóch lat i zdobycie mistrzostwa Europy - uważa była reprezentantka Polski w siatkówce Beata Woźna, która pracuje jako ewangelicka misjonarka na Papui Nowej Gwinei
Przebywająca obecnie w kraju Beata Woźna wciąż identyfikuje się z polską reprezentacją, zwłaszcza, że np. z występującą w Chorwacji Dorotą Świeniewicz grała zarówno w polskiej kadrze, jak i w Stali Bielsko-Biała, z którą zdobywała tytuł mistrzyń Polski. Wypracowana w ciągu 21 lat gry w siatkówkę tężyzna fizyczna uratowała Beatę Woźna przed śmiercią. Na Papui zapadła bowiem na chorobę o wdzięcznej nazwie: gorączka łamiących kości. Nie ma na nią leku, ani żadnej metody profilaktyki. Przenoszą ją komary, a przeżyć można tylko dzięki sile organizmu. O tej i innych przygodach Beata Woźna opowiadała 20 września podczas spotkania w katowickiej parafii ewangelickiej. Mówiła także o swej czteroletniej pracy nad tłumaczeniem Nowego Testamentu na język Seimat. - Praca nad tłumaczeniem to jednocześnie praca misyjna – mówi Beata Woźna, dodając, że przy tłumaczeniu niezbędne są konsultacje u rdzennych mieszkańców Papui, a rozmowy te są doskonałą okazją do ewangelizacji. Praca w organizacji, znanej pod skróconą nazwą SIL, polega także na nauce czytania, a nawet tworzeniu reguł zapisu języka, który dotąd był tylko językiem mówionym.
W niektórych przypadkach pracownik może odmówić pracy w święta.
Poinformował o tym dyrektor Biura Prasowego Stolicy Apostolskiej, Matteo Bruni.
Waszyngton zaoferował pomoc w usuwaniu szkód i ustalaniu okoliczności ataku.