Do ataków na szefa antysektowego centrum doszło na Górnym Śląsku. Poszkodowany to Dariusz Pietrek, kierujący Śląskim Centrum Informacji o Sektach w Katolickim Centrum Edukacji Młodzieży "Kana" w Katowicach.
Sposób działania wskazuje, jego zdaniem, że za akcją tą stoi Ryszard M., lider Bractwa Zakonnego Himawanti. Czynności sprawdzające w tej sprawie prowadzi katowicka policja. Zaczęło się od tego, że na drzwiach mieszkania Pietrka zawieszono plakat, przestrzegający przed nim jako rzekomym pedofilem. Piętnaście podobnych plakatów z danymi teleadresowymi szefa katowickiego ośrodka antysektowego znaleziono także w okolicy jego domu. Niedawno Dariusz Pietrek otrzymał list z ekskrementami. Skierowane przeciw niemu listy krążą także w Internecie. "Jest w nich napisane, że pewnie i tak cała ta akcja nie zmieni mojego postępowania. I to jest prawda" - powiedział KAI Dariusz Pietrek, który wiąże te ataki ze swoim udziałem jako eksperta w jednej ze spraw Centralnego Biura Śledczego. Jak informuje Centrum Przeciwdziałania Psychomanipulacji, założyciel Bractwa Zakonnego Himawanti Ryszard M. został w 1997 r. skazany na półtora roku więzienia w zawieszeniu za groźby zamachów bombowych na obiekty sakralne Kościoła katolickiego. Według tego samego centrum, guru wraz z dwoma swoimi uczennicami napadł w 2003 r. byłą członkinię sekty, grożąc jej śmiercią. Został skazany na 3 lata więzienia, lecz sąd po dwóch latach zmniejszył mu wyrok i obecnie Ryszard M. przebywa na wolności. Według Centrum Przeciwdziałania Psychomanipulacji, Bractwo Zakonne Himawanti to organizacja założona 10 lat temu. W 1996 r. MSWiA odmówiło jego rejestracji jako związku wyznaniowego. Tym, co szczególnie wyróżnia Bractwo, jest przekonanie, że sprawcą wszelkiego zła w Polsce jest Kościół katolicki.
"Franciszek jest przytomny, ale bardziej cierpiał niż poprzedniego dnia."
Informuje międzynarodowa organizacja Open Doors, monitorująca prześladowania chrześcijan.
Informuje międzynarodowa organizacja Open Doors, monitorująca prześladowania chrześcijan.
Osoby zatrudnione za granicą otrzymały 30 dni na powrót do Ameryki na koszt rządu.