Kaukascy muzułmanie skarżą się na coraz brutalniejsze prześladowania przez rosyjską milicję i służby specjalne.
Bezpieka aresztuje muftich, zamyka domy modlitwy, sporządza czarne listy wiernych. - Myślą, że zapobiegnie to powtórce z Czeczenii. To błąd - ostrzegają eksperci Rosjanie nie uczą się na swych błędach. Polityka przemocy i prześladowań wobec cywilnej ludności przyczyniła się już do rozlania konfliktu czeczeńskiego na Dagestan i Inguszetię. Lęk przed islamizmem, który wciąż zdobywa sobie nowych zwolenników na Kaukazie Północnym, popycha jednak Rosjan do dalszych represji wobec muzułmanów nawet w republikach, które były dotychczas ostoją spokoju na Kaukazie. - Po kilku aresztowaniach i pobiciach przez bezpiekę sam nabieram ochoty, by odstrzelić komuś głowę - mówi Arsen, mieszkaniec Majkopy, stolicy Adygei. Nalczyk - złamane obietnice Sygnałem do nowej ofensywy przeciwko kaukaskiemu islamowi był październikowy szturm kilkudziesięciu bojowników na posterunki milicji i służb specjalnych w Nalczyku w Kabardyno-Bałkarii. Choć zdaniem niemal wszystkich świadków napastnikami byli mieszkańcy miasta (a nie przybysze z niedalekiej Czeczenii), to władze republiki zapewniały, że nie będzie odwetu na miejscowych muzułmanach, a śledztwo obędzie się bez "zaczystek", czyli masowych i brutalnych aresztowań i przeszukiwań całych połaci miasta. - Wprowadzamy naukę islamu do szkół. Będziemy tam pielęgnować pokojową muzułmańską tradycję. To nasza odpowiedź na zbrojny atak - tłumaczył nam Anas Pszichaczew, główny mufti Kabardyno-Bałkarii. Obietnic nie dotrzymano. Obrońcy praw człowieka pokazali niedawno w Moskwie zdjęcia 15 podejrzanych muzułmanów, których przesłuchiwano w Nalczyku. Zestawienie monstrualnie opuchniętych, posiniaczonych i zakrwawionych twarzy ze zdjęciami pogodnych mężczyzn sprzed aresztowań wystarczyło za wszelkie opisy metod śledczych rosyjskiego specnazu. Organizacja Human Rights Watch donosi też o nękaniu matek i żon podejrzanych o organizację szturmu na Nalczyk. Rosyjscy adwokaci opisują też ściganie, aresztowania i tajemnicze zniknięcia muzułmanów za to tylko, że modlą się poza jedynym legalnym meczetem w Nalczyku, bo nie podoba im się, że za swą legalność płaci całkowitą lojalnością wobec prokremlowskich władz republiki.
Organizacja wspiera mieszkańców tego terenu za pośrednictwem Caritas Jerozolima.
W środę odbyło się kilka pogrzebów ofiar, wśród których były całe rodziny.
Na to trzydniowe, międzynarodowe spotkanie przybędzie ok. 30 osób z Polski.