Twórcy teatru Wierszalin w sposób świadomy i wyrachowany wystawiają bluźniercze przedstawienia, by ośmieszać wiarę i rzeczy święte - twierdzi na łamach Naszego Dziennika senator Jan Szafraniec.
W sferę sacrum można wejść poprzez stosowne rytuały, a najważniejszym z nich jest Eucharystia. Słowa wypowiadane przez kapłana podczas mszalnego obrzędu, towarzyszące im gesty, przedmioty: krzyż z wizerunkiem ukrzyżowanego Chrystusa, woda i wino, liturgiczne naczynia i inne "rekwizyty", stanowią rodzaj, jak już wspomniano, sakramentalnych znaków przynależnych do sacrum, nośników sakralnych wartości, za których pośrednictwem człowiek od wieków oddawał i oddaje cześć i uwielbienie swemu Bogu. To znaki przynależne do Kościoła i żaden uzurpator, nawet nazywający się artystą, nie może rościć sobie prawa do posługiwania się nimi w realizacji własnych obsesji. Niestety, żeby skalać sferę sacrum, twórcy Wierszalina w sposób świadomy i przemyślany, wręcz wyrachowany, infekują wymiar sakralny parodią, ośmieszeniem, ironią, inwektywami, od których roi się w "Proroku Ilii" i "Bogu Niżyńskim", i nie tylko. Autor "Ofiary Wilgefortis" Piotr Tomaszuk, aktualny szef Wierszalina, wkracza (w wymienionej sztuce) w przestrzeń sakralną poprzez ekspozycję odsłoniętych piersi kobiecych na ukrzyżowanej na drzewie krzyża postaci. Krzyż - będący dla chrześcijan znakiem mocy Bożej, znakiem nadziei pełnego zbawienia, a zarazem znakiem Chrystusa wyniesionego do chwały - zostaje "uposażony" w erogeniczny komponent. Zostaje ogołocony z przynależnego mu atrybutu boskości. Zostaje ośmieszony i upodlony. A wszystko po to, aby zdewaluować, zdeprecjonować "anachroniczną doktrynę", "fałszywego pośrednika" kojarzonego z prawosławiem i katolicyzmem. Wydawałoby się - marginalne, fragmentaryczne, niewiele znaczące epizody. A jednak. Wtargnięcie w "przestrzeń sakralną" obcego przymiotu, rzec można nieproszonego gościa, usprawiedliwia odczytanie tej ingerencji jako świadectwa świadomego skalania. Tym sposobem twórcy Wierszalina poprzez parodię sacrum odzwierciedlają swój stosunek do tego, co "Nadprzyrodzone" i transcendentne, do tego, co warunkuje relacje człowieka z Bogiem. Parodia ta jest jawnym i nieukrywanym zamierzeniem specyfikowania relacji między Bogiem i człowiekiem. Twórcy Wierszalina nie są osamotnieni w walce z "anachroniczną doktryną" i "fałszywymi pośrednikami". Inni "artyści" podobnie jak oni wykorzystują prowokację, by być trendy, być na fali, by znaleźć się w centrum uwagi, zaistnieć w kulturze, by cieszyć się panegirykami tworzonymi przez domorosłych dziennikarzy. Wystarczy domalować wąsy na twarzy Jasnogórskiej Bogarodzicy (praca Adama Rzepeckiego), wystarczy odbyć stosunek seksualny z figurą Chrystusa, wystarczy oddać mocz na Jego wizerunek (obraz Marka Sobczyka), wystarczy przygnieść figurę Matki Bożej wielkimi pęcherzami z wodą (zob. ekspozycja Irreligia w Brukseli zorganizowana przez pana Majewskiego, dyrektora Atelier 340, oraz kuratora oddziału Muzeum Narodowego w Warszawie pana Piotrowskiego). Wystarczy na scenie zniszczyć Pismo Święte i pozować na Chrystusa, wykrzykując bluźnierstwa pod Jego adresem. Wystarczy umieścić na krzyżu genitalia (Nieznalska). Wystarczy umieścić pod psim ogonem wizerunki kapłanów w koloratkach (wystawa w galerii w Białymstoku). Wystarczy dopuścić do emisji kabaret ukazujący wyskakującego z tabernakulum lewicowego polityka. Wystarczy na policzku Lecha Wałęsy dorysować dwa cięcia na wzór częstochowskiej ikony. Wystarczy umieścić ludzką postać w postawie ukrzyżowanego Chrystusa na tle ud roznegliżowanej kobiety (zob. plakat reklamujący film Milosza Formana "Skandalista Larry Flynt"). Wystarczy na afiszu przedstawić siostrę zakonną suszącą zawieszone na sznurkach prezerwatywy. Wystarczy ukazać powalonego i przygniecionego olbrzymim głazem Papieża ("dzieło" Maurizio Cattelana), by... stać się artystą! Każda krytyka tych "twórczych ekspresji" oceniana bywa w kategorii uciskającego knebla, który - narzucony przez "chrześcijańskich fundamentalistów" - uwiera i krępuje "artystów" w ich twórczym porywie i ogranicza dyrektorów galerii w swobodzie prezentacji tychże porywów...
W kościołach ustawiane są choinki, ale nie ma szopek czy żłóbka.
W niektórych przypadkach pracownik może odmówić pracy w święta.