Dziesiątki tysięcy zwolenników aborcji i związków homoseksualnych protestowało na wiecach we Włoszech przeciwko ingerencji Kościoła w kampanię wyborczą.
Zaczęło się od pigułki RU-486 - zakazanej we Włoszech i kilku innych krajach, także w Polsce, tabletki wczesnoporonnej. We wrześniu jej testowanie rozpoczął szpital w Turynie, jednak szybko musiał je przerwać na żądanie prawicowego ministra zdrowia Francesca Storacego. Ale na przekór ministrowi eksperymentalne stosowanie RU-486 dopuściły na swoim terenie lewicowe władze czterech regionów. Wtedy wkroczył Kościół. Zachęceni niepowodzeniem czerwcowego referendum w sprawie złagodzenia ustawy o sztucznym zapłodnieniu, na które za namową kleru poszło niewielu Włochów, włoscy biskupi skrytykowali ostro nie tylko używanie pigułek poronnych, ale całą ustawę z 1978 r. legalizującą aborcję. I poparli rząd Silvia Berlusconiego, który chce ją zaostrzyć. Prawica nie zamierza zakazać aborcji, lecz ją utrudnić. Minister zdrowia wpadł na pomysł, by kobiety, które myślą o aborcji, udawały się po poradę do działaczy ruchów antyaborcyjnych. Ustawa z 1978 r. nakazuje, by kobieta, zanim usunie płód, odbyła konsultacje w specjalnym centrum wsparcia. Storace chce tak zmienić przepisy, by pracę w tych poradniach dostawali m.in. związani z Kościołem działacze Ruchu na rzecz Życia. Zdaniem organizacji kobiecych to tylko początek drogi, na której końcu jest zakaz usuwania ciąży. W sobotę zdołały wyprowadzić na ulice Mediolanu 50 tys. kobiet, które pod hasłem "Przestańmy milczeć" domagały się, by Kościół nie mieszał się do polityki. Debatę polityczną o zmianie ustawy rzeczywiście zdominowały reakcje katolickich mediów, wypowiedzi biskupów i oświadczenia instytucji kościelnych, w tym Watykanu. O aborcji wyjątkowo często wypowiada się ostatnio papież Benedykt XVI, który także wprost potępił stosowanie pigułki RU-486. Prasa włoska pisze, że Kościół ingeruje w politykę najsilniej od 25 lat. Wśród argumentów za zaostrzeniem ustawy jest i ten, że we Włoszech rodzi się coraz mniej dzieci, a liczba ludności maleje. Włochy mają jeden z najniższych wskaźników dzietności na świecie - na jedną kobietę przypada tam 1,27 dziecka (w Polsce - 1,23), podczas gdy dla zachowania populacji na niezmiennym poziomie powinno to być 2,1. Ale dla lewicy i wielu komentatorów rzeczywisty powód jest inny - prawica boi się porażki w wyborach parlamentarnych 9 kwietnia i zwraca się ku wyborcom religijnym. Zdaniem socjologów ta grupa jest często podczas wyborów języczkiem u wagi. W 1996 r. lewica Romana Prodiego wygrała dzięki poparciu części praktykujących katolików. W 2001 r. niemal wszystkie ich głosy odebrał Silvio Berlusconi. Obecny premier ma się czego obawiać, bo na czele opozycji znów stoi Prodi, praktykujący katolik. - Nie można już mówić, że Watykan tylko wyraża swoje stanowisko - oburza się Emma Bonino, była włoska komisarz europejska. - Watykan nieustannie i umyślnie ingeruje w kampanię wyborczą. W nabierającej tempa kampanii lewica upomniała się o legalizację małżeństw homoseksualnych. Kościół równie intensywnie zaangażował się w zwalczanie tego pomysłu, ścierając się z organizacjami gejów i lesbijek. - Miłość wolna od religijnych fobii! - krzyczało około tysiąca homoseksualistów na demonstracji w Rzymie, która odbywała się w tym samym czasie co protesty kobiet w Mediolanie. Biskupi natychmiast potępili manifestację, a watykański dziennik "L`Osservatore Romano" nazwał ją prowokacją i "ideologizowaniem seksualności".
Armia izraelska nie skomentowała sobotniego ataku na Bejrut i nie podała, co miało być jego celem.
W niektórych miejscach wciąż słychać odgłosy walk - poinformowała agencja AFP.
Wedle oczekiwań weźmie w nich udział 25 tys. młodych Polaków.
Kraje rozwijające się skrytykowały wynik szczytu, szefowa KE przyjęła go z zadowoleniem
Sejmik woj. śląskiego ustanowił 2025 r. Rokiem Tragedii Górnośląskiej.