Czym innym jest troska Kościoła, a czym innym jest walka. A to, co dziś dzieje
się w Polsce, jest walką polityczną - powiedzał metropolita gdański abp
Tadeusz Gocłowski w wywiadzie dla Gdańskiego Gościa Niedzielnego.
– Czy Ksiądz Arcybiskup nie żałuje, że udostępnił politykom Platformy Obywatelskiej oraz Prawa i Sprawiedliwości pomieszczenia gdańskiej kurii do rozmów politycznych?
– Było to bezpośrednio po wyborach, po których – jako wola wyborców – jawił się określony układ polityczny. Dwa ugrupowania, które wyszły z korzeni „Solidarności”, uzyskały razem około 60 procent głosów. Jeśli zarysowywały się trudności, aby te ugrupowania się spotkały, do tego wydawało się, że istniejące między nimi różnice są niewielkie, a osobiście znałem wszystkich uczestników rozmów od kilkunastu lat, to wydawało mi się, że spotkanie takie jest szansą na porozumienie. Powtórzę, że zdecydowałem się na to, biorąc pod uwagę dwie rzeczy – poparcie w wyborach tych ugrupowań i te same więzy ideowe, które leżały u fundamentów tych partii. Nie chodziło zresztą tylko o to, że doszło do spotkania w kurii, ale w Gdańsku – mieście, z którego wyszło światło, jakie doprowadziło do upadku systemu komunistycznego. Biorąc te wszystkie rzeczy pod uwagę, uważałem – może w swojej naiwności, idealizmie – że takie spotkanie jest koniecznością i że tego życzy sobie Kościół. Potwierdzenie tego mamy w ostatnim punkcie komunikatu po Konferencji Episkopatu Polski. Punkt szósty mówi wyraźnie o tym, że biskupi występując w jedności, apelują do ugrupowań wyrastających z korzeni „Solidarności”, aby porozumiały się dla dobra wspólnego.
– Jak Ksiądz Arcybiskup ocenia fakt, że politycy, którzy wywodzą się z nurtu „Solidarności”, nie potrafią dziś się porozumieć dla dobra państwa?
– Mogę tylko nad tym ubolewać, ale nie będę tego oceniał, ani komentował.