Dyrekcja Gimnazjum im. J.W. Goethego w miejscowości Ibbenbueren w Niemczech zabroniła jednej z uczennic wyjazdu na praktyki do Radia Maryja - donosi Nasz Dziennik.
Nauczyciele tłumaczyli swoją decyzję tym, że... jest to "radio antysemickie" i "wrogo nastawione do cudzoziemców". Swoje opinie oparli głównie na osądach niemieckich mediów i organizacji. Ania, Polka z pochodzenia (nazwisko znane redakcji Naszego Dziennika), uczy się w 11 klasie o profilu medialnym europejskiego gimnazjum w Ibbenbueren (Nadrenia Północna-Westfalia). W tym roku zgodnie z zasadami przyjętymi w szkole musi odbyć dwutygodniowe praktyki. Mają one pomóc uczniom w późniejszym wyborze kierunku studiów, w przypadku Ani - dziennikarstwa. Jak relacjonowała pani Magdalena, matka Ani, córka od dawna marzyła, aby zostać dziennikarzem i pracować w katolickiej redakcji. Dlatego jej uwagę przykuły Radio Maryja i Telewizja Trwam. W związku z tym, że od pewnego czasu szkoła z Ibbenbueren zezwala uczniom na wyszukiwanie sobie praktyk poza granicami Niemiec, Ania postanowiła odbyć je w Radiu Maryja. W kwietniu otrzymała z toruńskiej rozgłośni potrzebne dokumenty i ucieszona przygotowywała się do wyjazdu. Niestety, po przedstawieniu w szkole wszystkich dokumentów dotyczących wyjazdu Anię spotkało wielkie rozczarowanie. Nauczycielka nadzorująca praktyki powiedziała jej, że Radio Maryja jest nieodpowiednią redakcją i nie może ona odbywać tam swoich praktyk. Zarówno Ania, jak i jej matka, nie mogąc uwierzyć w to, co się stało, postanowiły dokładnie wyjaśnić, dlaczego wydano taką opinię. Z relacji pani Magdaleny wynika, że o planowanych praktykach w Radiu Maryja dowiedział się szkolny nauczyciel religii, który powiedział nauczycielce nadzorującej praktyki, że ta polska stacja jest radiem antysemickim, wrogim cudzoziemcom, skrajnie prawicowym i nacjonalistycznym. Kobieta podjęła decyzję właśnie pod wpływem tych opinii. Po wielokrotnych próbach uzyskania zarówno przez samą Anię, jak i przez panią Magdalenę informacji dotyczących przyczyn odmowy zgody na praktykę oraz po ich stanowczym proteście odbyły one rozmowę z dyrektorem szkoły, który potwierdził decyzję o zakazie odbywania praktyk w Radiu Maryja. W obecności matki dyrektor ponownie używał pod adresem katolickiej rozgłośni nieuprawnionych i fałszywych określeń, jak "antysemityzm" i "ksenofobia", a nawet - jak stwierdziła w rozmowie z nami matka Ani - uznał, że radio przekazuje treści sprzeczne z niemiecką konstytucją. Wszelkie protesty okazały się bezskuteczne. Dyrektor tłumaczył, że przeciwko wysyłaniu Ani do Radia Maryja opowiedziały się lokalne władze. Zarówno nauczyciel religii, jak i dyrektor szkoły przyznali, że swoje informacje na temat toruńskiej rozgłośni uzyskali z internetu, przede wszystkim ze strony fundacji Konrada Adenauera i artykułów z tygodnika "Der Spiegel". Na żądanie matki Ani dyrektor gimnazjum przysłał jej pisemne uzasadnienie zakazu wyjazdu córki na praktyki w polskiej rozgłośni. Napisał w nim m.in., że ze względu na "antysemickie" i "wrogie cudzoziemcom treści" głoszone przez Radio Maryja nie uważa za stosowne, aby Anna J. odbywała praktyki w tej stacji. W piśmie tym dyrektor A. Tangen przyznał, że informacje o rozgłośni posiada ze stron internetowych niemieckich rozgłośni, fundacji Konrada Adenauera w Warszawie i tygodnika "Der Spiegel".
40-dniowy post, zwany filipowym, jest dłuższy od adwentu u katolików.
Kac nakazał wojsku "bezkompromisowe działanie z całą stanowczością", by zapobiec takim wydarzeniom.