Wzburzenie w środowisku medycznym wzbudził wywiad prof. Jana Hartmana na temat Kodeksu Etyki Lekarskiej.
Uważa on, że KEL jest „mieszaniną mowy-trawy oraz ekspresji różnych korporacyjnych fobii, urazów i zaklęć, nieudolną próbą połączenia dwóch zasad: dobra pacjenta i dobra korporacji”. - Amatorszczyzna i oportunizm - uważa prof. Hartman.
Kpi już z pierwszego artykuł KEL, który mówi, że „zasady etyki lekarskiej wynikają z ogólnych norm etycznych”. - Ha, a jakież to są te „ogóle normy etyczne”? Czyżby lekarze, w tym twórcy KEL, umieli takowe wymienić, i to wszyscy takie same? Wolne żarty - toż to tylko taka sobie mowa, wiesz, dla picu - drwi.
(Pełny tekst wywiadu znajdziesz TUTAJ)
W odpowiedzi rozgorzała debata w branżowych mediach: mp.pl oraz i medexpress.pl
Zdumiony i zaniepokojony wypowiedzią filozofa, powołanego przez Ministra Zdrowia do komisji ds. etyki w ochronie zdrowia, jest szef Naczelnej Rady Lekarskiej dr Maciej Hamankiewicz. - Profesor Hartman w ironiczny, a momentami wręcz wulgarny sposób odnosi się do zapisów kodeksu etyki jednej z największych grup zawodowych w Polsce o tak szczególnym znaczeniu zaufania społecznego - stwierdził szef NRL.
- Moim zdaniem, jest dokładnie odwrotnie niż twierdzi profesor Hartman. Odwołanie się do "ogólnych norm etycznych" jest największą zaletą KEL Takie normy oczywiście są, a ich podstawą jest uznanie, że człowiek ma przyrodzoną i niezbywalną godność - dodał lider Ogólnopolskiego Związku Zawodowego Lekarzy dr Krzysztof Bukiel.
Jeszcze gwałtowniej zareagował prorektor Śląskiego Uniwersytetu Medycznego prof. Jan Duława.
- To, co wyprawia (to najłagodniejszy eufemizm, jako udało mi się znaleźć) pan profesor Hartman nie tylko przekracza granice przyzwoitości i dobrego smaku, ale przede wszystkim uniemożliwia podjęcie merytorycznej dyskusji. Dawno nie spotkałem się z takim nagromadzeniem pychy, arogancji i lekceważenia - napisał w liście otwartym do ministra zdrowia Bartosza Arłukowicza.
Prof. Duława skrytykował „niezwykłe nagromadzenie półprawd, przeinaczeń i zwykłej nieprawdy, a przede wszystkim inwektyw (np. takie frazy jak: „jest też dowodem głupoty, bo nawet niezbyt rozgarnięty człowiek pojmie”, „witaj w feudalnej krainie bufonady i hipokryzji, synku”, „mowa dla picu”, „bełkot”, „żenujące”.)
Zdaniem prof. Duławy, ze sposobu narracji pana profesora (Hartmana) można wyciągnąć wniosek, że nie oczekuje on podjęcia dyskusji. - Trudno bowiem dyskutować z właścicielem prawdy objawionej. Nie wiem kto i kiedy mu tę prawdę objawił, ale nie życzę sobie, aby pan profesor Hartman uczył mnie etyki mojego zawodu. To, co dla niego jest „sytuacją trywialną”, dla mnie i dla moich kolegów codziennie jest dramatycznym, często tragicznym, bo nierozwiązywalnym problemem m.in. etycznym, który mimo wszystko rozwiązywać muszę. Z wdzięcznością przyjmę każdą pomoc, ale nie wyobrażam sobie, aby udzielić mógł jej ktoś, kto okazuje mi pogardę i uważa mnie za nadętego głupca - pisze ceniony internista do ministra zdrowia, apelując, by ten uniemożliwił panu profesorowi Hartmanowi podejmowanie prób majstrowania przy jakimkolwiek dokumencie związanym z jego pracą, a szczególnie z etyką lekarską.
Zaniepokojony jest także dyrektor Międzywydziałowego Instytutu Bioetyki Uniwersytetu Papieskiego im. Jana Pawła II w Krakowie ks. dr hab. Andrzej Muszala. - Jan Hartman w swojej krytyce Kodeksu Etyki Lekarskiej neguje istnienie norm ogólnych. Tymczasem odrzucenie tych norm sprawia, że etyka staje się umową społeczną, a prawo traci swój fundament. Spór tak naprawdę toczy się nie o Kodeks, ale o coś o wiele głębszego: o społeczeństwo, o ludzką godność - podkreśla ks. prof. Muszala.
- Pan Hartman widzi w Kodeksie „aksjologiczny chaos”. Oczywiście, myślenie systematyczne, logiczne, oparte na wartościach dla kogoś, kto zamiast racjonalnej argumentacji używa emocjonalnych wykrzykników, musi się jawić jako niezrozumiałe i chaotyczne. Np. nie podoba mu się stwierdzenie, że zasady etyki lekarskiej wynikają z ogólnych norm etycznych. Jego zdaniem nic takiego nie istnieje. Jeżeli odrzuca się normy ogólne, etyka staje się umową społeczną. Zasady etyczne zostają wówczas zawieszone w próżni, zaś prawo traci swój fundament; można by go wówczas zmieniać zgodnie z chwilowymi zapotrzebowaniami - ostrzega szef bioetycznego instytutu.
Zwraca przy tym uwagę, że Jan Hartman nie jest lekarzem, ani bioetykiem. - Ani w badaniach magisterskich, ani doktorskich bioetyką się nie zajmował. Tytuł bioetyka uzurpuje sobie od jakiegoś czasu. W swoim artykule w sposób niekompetentny odnosi się do wartości dla lekarzy fundamentalnych i szanowanych od setek lat - podsumowuje ks. prof. Muszala.
By przekonać się, jak groźne jest dopuszczenie prof. Hartmana do wpływu na kształtowanie etyki w polskiej medycynie, zerknij tutaj: Hartman: Eugenika prewencyjna stanie się standardem
Nasza sonda: Czy popierasz poglądy etyczne prof. Hartmana?
Sugerował, że obecna administracja może doprowadzić do wojny jądrowej.
Rusza również pilotażowy program przekazywania zasiłków na specjalną kartę płatniczą.
Tornistry trafią do uczniów jednej ze szkół prowadzonych przez misjonarki.
Caritas rozpoczęła zbiórkę na remont Ośrodka dla osób w kryzysie bezdomności w Poznaniu.