Bush ratuje ludzkie życie

Od sierpnia 2001 r. zgodnie z decyzją prezydenta George'a Busha amerykańscy naukowcy za rządowe pieniądze mogli badać wyłącznie stworzone wcześniej (tj. przed sierpniem 2001 r.) linie ludzkich komórek pochodzących z zarodków. Prawo nie zabraniało natomiast tworzenia nowych linii komórkowych i prowadzenia na nich badań z funduszy prywatnych czy też podatków stanowych. Amerykańscy naukowcy pięć lat temu protestowali, twierdząc, że rząd hamuje w ten sposób bardzo obiecującą z punktu widzenia medycyny dziedzinę badań. Prezydent Bush twierdził natomiast, że sprawę dokładnie przemyślał i że nie zamierza popierać działań, które wiążą się z niszczeniem ludzkich zarodków (po to, by uzyskać komórki macierzyste z zarodka, trzeba go zniszczyć). Kwestia złagodzenia bądź utrzymania w mocy restrykcyjnych przepisów z 2001 r. jest w USA przedmiotem publicznej debaty (niemal 70 proc. Amerykanów popiera badania nad komórkami macierzystymi) i częstym elementem politycznych sporów. Demokraci - co nietrudno przewidzieć - są za złagodzeniem przepisów, ale ostatnio podobnego zdania jest także coraz większa liczba Republikanów. Widocznym objawem zmieniającego się nastawienia tych ostatnich jest niedawna decyzja Izby Reprezentantów. Przegłosowała ona liberalizację przepisów, która umożliwia finansowanie z państwowej kasy badań nad komórkami z zamrożonych embrionów przeznaczonych do zniszczenia. Embriony takie przechowywane są masowo w amerykańskich klinikach zajmujących się zapłodnieniem in vitro. W poniedziałek amerykański Senat utrzymał decyzję Izby Reprezentantów w mocy. Teraz czeka ona na akceptację prezydenta. Tymczasem George Bush zawetował ten przepis. Jest to pierwsze weto Busha w historii jego prezydentury. Za złagodzeniem przepisów odnośnie finansowania badań nad komórkami macierzystymi głosowało 63 na 100 senatorów. Gdyby było ich zaledwie czterech więcej, a więc zostałoby przekroczone dwie trzecie wszystkich możliwych głosów, weto prezydenta Busha nie miałoby żadnego znaczenia.