W domu-muzeum Włodzimierza Lenina w Samarze (w czasach sowieckich: Kujbyszewie) otwarto wystawę prawie 40 wyszywanych ikon. Wykonała jej Ludmiła Tyrinowa, która umiejętności artystyczne odziedziczyła po matce i babce.
Artystka przyznaje, że wyrosła w rodzinie członków partii komunistycznej, a jej dziadek był jednym z pierwszych rewolucjonistów w Samarze. "Dlatego w naszym domu nigdy nie było ikon" - wyjaśniła. Jednocześnie zaznaczyła, że jej wierząca babcia przed 1917 r. uczyła się wyszywania w szkole przy miejscowym klasztorze żeńskim, gdzie dzieci zajmowały się rękodziełem. "Potem, gdy sama uczyłam się wyszywania, do babci przychodziła pewna mniszka. Uprzedzano mnie zawsze: nie mów o tym nikomu, bo masz partyjnych rodziców" - opowiadała twórczyni ikon. Dodała, że chociaż nie wychowano jej w prawosławiu, to jednak zaszczepiono w niej szacunek do wiary. Igłę do rąk przyszła artystka wzięła w wieku 4 lat i od tamtego czasu prawie nie przestawała się tym zajmować. Hafciarka przyznała, że nie umie rysować i gdy posługuje się ołówkiem, wychodzi nieudany obraz. "A igłą pracuję tak, jak gdyby ktoś prowadził moją ręką. Mogę nawet nie patrzeć na ikonę, ręce pracują same, nitki same wędrują, wszystko odbywa się jakby z pamięci" - wyznała. Tyrinowa wyszywa jednocześnie dwunastoma igłami. Stara się zbliżyć swe wyszywanki do malarstwa i miniatury. Przy tworzeniu twarzy korzysta z nici atłasowych, dobierając odpowiednich odcieni. Aby poprowadzić jedną linię, potrzebuje dwóch tygodni, a do wykonania całej ikony - co najmniej pół roku. Ikony szyje nićmi grubości włosa. Nie może się przy tym pomylić, gdyż nie da się poprawić raz wyszytego motywu. W ciągu pół wieku pracy artystka nie sprzedała ani jednego swego dzieła, zdarzało się jedynie, że podarowała niektóre z nich ludziom, którzy potrzebowali wsparcia duchowego. Na przykład ikonę św. księżny Olgi Równej Apostołom dała swej uczennicy Oldze, gdy ta ciężko zachorowała. Z czasem Tyrinowa zauważyła, że świadczone w ten sposób dobro powraca do niej: odzyskała utracony wzrok, poprawiło jej się zdrowie.
To najpoważniejsze walki wewnątrz Syrii od 2020 r. Zginęło w nich już ponad 250 osób.
W odpowiedzi władze w Seulu poderwały myśliwce i złożyły protest dyplomatyczny.
O spowodowanie uszkodzeń podejrzana jest załoga chińskiego statku Yi Peng 3.
Program stoi w sprzeczności z zasadami ochrony małoletnich obowiązującymi w mediach.
Seria takich rakiet ma mieć moc uderzeniow zblliżoną do pocisków jądrowych.
Przewodniczący partii Razem Adrian Zandberg o dodatkowej handlowej niedzieli w grudniu.
Załoga chińskiego statku Yi Peng 3 podejrzana jest o celowe przecięcie kabli telekomunikacyjnych.