Polskie śluby w Irlandii

Dziennik/a.

publikacja 10.08.2006 12:35

Polacy, którzy wyjechali do Irlandii, postanowili tam uporządkować swoje życie osobiste. Zapisują się na kursy przedmałżeńskie i biorą śluby - poinformował Dziennik.

W Polsce nie mieli na to czasu pochłonięci szukaniem pracy - wyjasnia Dziennik. Tam mają i pieniądze, i czas. Większość par, które zapisały się na kursy przedmałżeńskie organizowane przez Duszpasterstwo Polskie w Dublinie, przyznaje, że już przed wyjazdem myślała o ślubie. Ale bez konkretnych planów, terminów. Poza chęcią bycia razem nie mieli nic, co pozwalałoby założyć rodziny. Ani dobrej pracy, ani mieszkania, ani oszczędności. To się zmieniło po wyjeździe do Irlandii. - O tym, że weźmiemy ślub w tym roku, zdecydowaliśmy po dwóch miesiącach pracy w Dublinie - mówi Marcin Jaworowski, który ze swoją dziewczyną stanie przed ołtarzem 19 sierpnia. - Gdybyśmy nie wyjechali, czekalibyśmy z decyzją jeszcze kilka lat. Marcin przyznaje, że plany skonkretyzowały się dzięki dobrym zarobkom. Szybko osiągniętą stabilizację finansową jako powód przyspieszenia realizacji osobistych planów wymienia wielu uczestników kursów. Niektórzy twierdzą, że decyzję o ślubie podjęli jeszcze w Polsce, a wyjazd do Irlandii traktowali jako sposób na zarobienie pieniędzy na wesele. Tak było w przypadku Agnieszki i Marcina Szwarców, którzy pobrali się dwa miesiące temu. - W Polsce czekaliśmy, aż będziemy mogli się rozwijać, planować przyszłość - mówi Agnieszka. - Gdy dotarło do nas, że nic się w naszym życiu nie zmienia, postanowiliśmy wyjechać, zarobić na huczne wesele, a potem szukać szczęścia gdzie indziej. Agnieszka, podobnie jak większość młodych emigrantów, przyznaje, że zarobki przyszły szybko. Trzy-, czterokrotnie wyższe niż w Polsce. Kiedy już po kilku miesiącach pojawiła się perspektywa stabilizacji materialnej, dziesiątki par zaczęły szukać w polskich parafiach możliwości załatwienia przedślubnych formalności. - Gdy zauważyliśmy, że to nie pojedyncze przypadki, ale masowe zjawisko, postanowiliśmy zorganizować nauki w naszym kościele - mówi Marcin Malicki, szef biura Duszpasterstwa Polskiego w Irlandii. Pierwszy kurs przedmałżeński ruszył w styczniu. Zgromadził ponad 200 osób. Następne cieszyły się jeszcze większą popularnością. Teraz Duszpasterstwo proponuje dwa rodzaje kursów: dłuższy (pięć spotkań co drugą niedzielę) i intensywny (też pięć spotkań, ale dwa razy w tygodniu). W pierwszym uczestniczy około 300 osób, w drugim - 40. Duszpasterstwo otworzyło też poradnię rodzinną, której ukończenie jest drugim warunkiem otrzymania ślubu kościelnego. Ruszyła w maju, do dziś przewinęło się przez nią 60 par, a następne czekają na swoją kolej. - Zainteresowanie nie maleje i nie będzie maleć, dopóki do Irlandii będą przyjeżdżać kolejni Polacy - mówi Katarzyna Kania, kierowniczka poradni. - Ja już powoli zaczynam tworzyć bazę ginekologów i szpitali położniczych w Irlandii, bo dostaję coraz więcej sygnałów, że przyszli małżonkowie chcą się po ślubie starać o dzieci. Taka baza może się przydać, bo choć polskie pary deklarują, że nie chcą zostać w Irlandii na stałe, to jednak zamierzają tu spędzić kilka najbliższych lat. Nie przyda się za to oferta z bazą kościołów, które udzielają ślubów po polsku. Ogromna większość Polaków chce bowiem wziąć ślub w ojczyźnie. - Nie wyobrażam sobie tej uroczystości za granicą - mówi Tomek Muras, który ze swoją narzeczoną pobierze się we wrześniu.

Pierwsza strona Poprzednia strona Następna strona Ostatnia strona