Śmierć na życzenie - holenderski Rubikon

W każdym innym kraju uśmiercanie "zmęczonych życiem" byłoby gorącym tematem kampanii wyborczej. Ale nie w Holandii, gdzie eutanazja staje się niepostrzeżenie prawem pacjenta - napisała Gazeta Wyborcza.

Choć przeciwnicy zabijania z litości nazywają takich lekarzy jak on "eutanazjastami", van Hasselt uważa eutanazję za rodzaj "mniejszego zła", kiedy w konflikcie dwóch lekarskich powinności - podtrzymywania życia i łagodzenia cierpienia - górę bierze akt miłosierdzia. - Czasami jedynym sposobem na skrócenie nieznośnego cierpienia jest skrócenie życia - tłumaczy. - To nie jest tak, że wystarczy raz, a potem wszystko idzie jak z płatka. Nie uczyłem się zabijać, tylko leczyć. Grozę tych słów pomoże uzmysłowić fakt, że w Holandii każdy pacjent ma swego "osobistego" lekarza rodzinnego i często leczy się u niego przez całe życie. Często z prośbą o eutanazję zwracają się długoletni pacjenci. Zdarza się więc, że lekarz uśmierca ludzi, których zna od dziesięcioleci, a nawet przyjaciół. Podobnie jak van Hasselt myśli większość holenderskich lekarzy. Przeciwników jest zdecydowanie mniej - tylko 11 proc. odrzuca eutanazję w każdym przypadku. Pozostali podejmują decyzję każdorazowo, rozpatrując prośby pacjentów. I jak wynika z danych ministerstwa zdrowia, trzy czwarte z próśb zostaje odrzucona. Wolny wybór Lekarze i prawnicy wiedzą, gdzie leży ich Rubikon. - Eutanazja nie jest w żadnym wypadku prawem pacjenta, ale możliwością, po którą może sięgnąć lekarz, kierując się litością - mówi profesor Johan Legemaate, radca prawny jednej z izb lekarskich KNMG. - Jeśli eutanazja miałaby stać się prawem pacjenta, lekarze przestaną ją popierać i wycofają się z jej praktykowania - zapewnia Legemaate. Problem w tym, że pryncypialność profesora ma się nijak do codzienności. W potocznej świadomości eutanazja jest bowiem prawem pacjenta, egzekwowanym przez lekarzy. A przynajmniej tak przedstawia sprawę bardzo wpływowa organizacja Prawo do śmierci - Niderlandy (NVVE), dla której nie ma już Rubikonu. Konflikt między tymi dwoma punktami widzenia jest oczywisty i wcześniej czy później dojdzie do decydującego starcia. Wcześniej czy później śmierć z litości może stać się "śmiercią z wyboru", śmiercią, która się należy - tak jak obywatelom należy się opieka zdrowotna. Możliwe tylko w Holandii Żeby to wszystko pojąć, trzeba przyjrzeć się bliżej Holendrom. To otwarte, pragmatyczne społeczeństwo, bardzo zeświecczone i przede wszystkim pluralistyczne. Prawo do osobistego wyboru jest uznawane za większą wartość niż np. moralna nauka kościoła. To dlatego odsetek katolików-zwolenników eutanazji jest bardzo wysoki i sięga 92 proc.! - Katolicy są też w naszych szeregach - opowiada Rob Jonqiuere z eutanazyjnego lobby NVVE. - Mówią, że skoro Bóg dał im życie, oni mają prawo mu je zwrócić. Wszystko to składa się na skomplikowany obraz kraju, który za społecznym przyzwoleniem przekroczył coś, co dla innych narodów jest wciąż tabu. Prof. prawa Johan Legemaate uważa wręcz, że holenderskiego modelu eutanazji nie da się przenieść gdzie indziej. W jego centrum leży bowiem założenie, że skoro istnieją takie zjawiska, jak np. prostytucja czy zabijanie z litości, to lepiej nadać im ramy prawne, by je kontrolować.

«« | « | 1 | 2 | 3 | 4 | » | »»
Wiara_wesprzyj_750x300_2019.jpg

Autoreklama

Autoreklama

Kalendarz do archiwum

niedz. pon. wt. śr. czw. pt. sob.
31 1 2 3 4 5 6
7 8 9 10 11 12 13
14 15 16 17 18 19 20
21 22 23 24 25 26 27
28 29 30 1 2 3 4
5 6 7 8 9 10 11
11°C Czwartek
dzień
12°C Czwartek
wieczór
9°C Piątek
noc
6°C Piątek
rano
wiecej »