Najważniejszy islamski duchowny w Australii pod ostrzałem. Jego zdaniem kobiety, które nie zakrywają twarzy, same proszą się o gwałt - napisała Rzeczpospolita.
Wielki mufti Australii Taj Aldin al Hilali przemawiał z okazji ramadanu do około pięciuset wiernych. Podczas kazania ostro skrytykował kobiety, które "poruszają się w sposób sugestywny", malują się i nie zakrywają ciała hidżabami lub przynajmniej muzułmańskimi chustami. I porównał kobietę bez muzułmańskiego ubioru do porzuconego na ulicy mięsa, które zjadają koty. - Gdyby kobieta siedziała w domu, we własnym pokoju, czy chociaż zakrywała się hidżabem, nie byłoby problemu - dodał. Wypowiedź ta trafiła do prasy, wywołując falę ostrej krytyki. Potępił ją, jako "naganną i zatrważającą", premier John Howard. - Pomysł, że to kobiety są odpowiedzialne za popełniane na nich gwałty, jest niedorzeczny - powiedział szef rządu. Jego zdanie podziela Pru Goward, australijska komisarz ds. dyskryminacji seksualnej. Podkreśliła, że nie jest to pierwszy wyskok muftiego i należy go czym prędzej deportować. - On zachęca do popełnienia przestępstwa. Młodzi muzułmanie, którzy gwałcą kobiety, będą się teraz mogli powoływać na jego słowa w sądzie - oburzała się. Od wielkiego muftiego odcięły się nawet organizacje zrzeszające australijskich muzułmanów. "Jego wystąpienie było niemuzułmańskie, nieaustralijskie i niedopuszczalne" - napisali przedstawiciele jednej z nich. - Obawiam się, że wywoła ono nasilenie nastrojów antymuzułmańskich - martwił się Waleed Aly, rzecznik Islamskiej Rady Victorii. Pod wpływem ostrych głosów krytyki wielki mufti wycofał się wczoraj ze swojego stwierdzenia. - Przepraszam wszystkie kobiety, które poczuły się nim dotknięte. Moją intencją była obrona ich czci - usprawiedliwiał się. Pomimo przeprosin jego przemówienie wywołało ostrą debatę na temat trudnej integracji imigrantów z resztą australijskiego społeczeństwa. Od pewnego czasu stosunki pomiędzy białą większością a 300 tysiącami muzułmanów stają się coraz bardziej napięte. W grudniu 2005 roku, kiedy imigranci pobili ratownika i w niewybredny sposób zaczepiali białe dziewczyny na plaży, w Sydney doszło do gwałtownych zamieszek. Rozwścieczeni młodzi ludzie uzbrojeni w kije i butelki po piwie atakowali napotkanych Libańczyków i niszczyli prowadzone przez nich sklepy. Większość mieszkających w Australii muzułmanów przyjechała bowiem w latach 70. i 80. z Libanu (między innymi wielki mufti al Hilali). Władze w Canberze, ze względu na toczącą się tam wówczas wojnę domową, otworzyły granice dla libańskich uchodźców. W zeszłym miesiącu Australia ogłosiła, że zaostrza swoje procedury imigracyjne. Kandydaci na Australijczyków będą musieli teraz "wyznawać australijskie wartości", co będzie sprawdzane podczas specjalnych testów. Oprócz znajomości języka angielskiego będą się musieli wykazać odpowiednim stosunkiem do demokracji czy równości płci. Zaostrzenie przepisów ma również na celu zapewnienie bezpieczeństwa państwu i jego obywatelom. Według informacji wywiadowczych Australia i jej obywatele znajdują się na celowniku islamskich terrorystów. Canberra wysłała bowiem swoje wojsko do Iraku i jest jednym z najważniejszych sojuszników USA w wojnie z terrorem. Agresywne zamiary wobec Australii ma także potężna, działająca na Pacyfiku, terrorystyczna organizacji Dżamma Islamija. W jej wizji muzułmańskiego imperium, które ma powstać w Azji Południowo-Wschodniej na gruzach państw narodowych, nie ma miejsca na sąsiada w postaci chrześcijańskiej białej Australii. Rzeczpospolita podaje też przyklady kontrowersyjnych wypowiedzi muftiego al Hilalego: " Hezbollah powinien być wzorem dla wszystkich mudżahedinów na świecie". "Media na całym świecie są kontrolowane przez żydowskie macki. Szczególnie na Zachodzie, w tym w Australii". "Holokaust to syjonistyczne kłamstwo". " George W. Bush, Tony Blair i John Howard to Oś Zła". "Australia była niegdyś muzułmańskim kontynentem zasiedlonym przez Afgańczyków". "Zamachy z 11 września to palec boży karzący ciemiężców".
Celem ataku miał być czołowy dowódca Hezbollahu Mohammed Haidar.
Wyniki piątkowych prawyborów ogłosił w sobotę podczas Rady Krajowej PO premier Donald Tusk.
Franciszek będzie pierwszym biskupem Rzymu składającym wizytę na tej francuskiej wyspie.
- ocenił w najnowszej analizie amerykański think tank Instytut Studiów nad Wojną (ISW).
Wydarzenie wraca na płytę Starego Rynku po kilkuletniej przerwie spowodowanej remontami.