Muzułmanki idą w ślady zachodnich koleżanek i zaczynają walkę o prawa kobiet - podaje Rzeczpospolita.
Ostatnio islamskie feministki spotkały się w Barcelonie. - Chcemy walczyć z szowinistyczną interpretacją Koranu! Zrzeszamy kobiety, które próbują zrzucić jarzmo męskiej supremacji w świecie islamu - tłumaczyła "Rz" Kamila Toby, pochodząca z Kalifornii działaczka hiszpańskiej organizacji Junta Islamica. W konferencji wzięło udział około 400 wyznawczyń Allaha. Część z nich miała na głowach islamskie chusty, ale większość była ubrana po europejsku. Przyjechały z Pakistanu, Iranu, Sudanu i Tunezji, ale przede wszystkim z USA i Europy Zachodniej. W większości są pod absolutną władzą mężczyzn. - Ludziom wydaje się, że tak jest napisane w Koranie, ale to nieprawda. Wprost przeciwnie, Mahomet modlił się razem z kobietami! - podkreśla Toby. Islamskie feministki uważają, że dyskryminacja kobiet jest wynikiem wypaczenia nauk islamu przez "szowinistyczną samczą cywilizację". Tak naprawdę pozycja kobiet w krajach islamu nie wypływa z przyczyn religijnych, ale kulturowych. Muzułmańskie działaczki wierzą, że niedługo cały świat islamu ogarnie wielki ruch emancypacyjny. Niestety, na drodze stoją nie tylko szowiniści, ale również same kobiety, z których większość doskonale czuje się w tradycyjnym modelu rodziny i o żadnym, zaszczepionym ze "zdegenerowanego Zachodu", feminizmie nie chce słyszeć. - To efekt wielu stuleci męskiej indoktrynacji - uważa Toby.
W kilkuset kościołach w Polsce można bezgotówkowo złożyć ofiarę.
Na placu Żłobka przed bazyliką Narodzenia nie było tradycyjnej choinki ani świątecznych dekoracji.