Jeśli ktoś zadałby sobie trud i przeczytał cały artykuł, toby zrozumiał, że żądanie zniesienia świąt Bożego Narodzenia, podkreślam: jako święta państwowego, a nie kościelnego, było zwykłą prowokacją i figurą retoryczną - wyjaśnia w rozmowie z Rzeczpospolitą Mario Gabriele Giordano, autor kontrowersyjnego felietonu z niedzielnego wydania L'Osservatore Romano.
Rz: Panie profesorze, o pańskim felietonie w "L'Osservatore Romano" mówi cała Polska. Mario Gabriele Giordano: To fenomenalne! We Włoszech nikt się nie zainteresował. A co mówią? - Że pan i L'Osservatore Romano chcecie znieść święta Bożego Narodzenia. A niektórzy piszą, że Watykan chce znieść te święta. - (długi śmiech) Pan wybaczy, ale dawno się tak nie ubawiłem. A czytali mój felieton? - Per procura. Poprzez doniesienia polskich korespondentów. - To chyba nie jest najlepszy sposób czytania. Wyjaśnijmy od razu dwie sprawy. Jeśli ktoś zadałby sobie trud i przeczytał cały artykuł, toby zrozumiał, że żądanie zniesienia świąt Bożego Narodzenia, podkreślam: jako święta państwowego, a nie kościelnego, było zwykłą prowokacją i figurą retoryczną. Chciałem podkreślić, że gdy Boże Narodzenie staje się świętem konsumpcji, kiedy we Włoszech zaczynamy mówić "Buone Feste" (Dobrych świąt), a nie jak zawsze dotąd "Buon Natale" (Dobrych świąt Bożego Narodzenia), czyli gdy z obchodów Bożego Narodzenia wyklucza się postać Jezusa, to idąc tym tropem, należałoby znieść te święta jako święta państwowe, jako dni wolne od pracy, i pozostawić je wierzącym, którzy znają ich sens i zgodnie z ich sensem będą te święta obchodzić. Ci, którzy chcą wyzuć te święta z Jezusa, z ich sensu, ale równocześnie je obchodzić, zachowują się jak ktoś, kto dostrzega, że w dzień jest jasno, ale neguje istnienie słońca. Po drugie, nie mniej ważne: w tym felietonie, jak w każdym innym, wyraziłem wyłącznie własne zdanie. To moja prywatna prowokacja. Jeśli już nawet ktośopacznie ją zrozumiał i twierdzi, że poważnie domagam się zniesienia świąt Bożego Narodzenia, musi pamiętać, że nie jest to opinia " L'Osservatore Romano". Jestem współpracownikiem watykańskiego dziennika, pisuję tam raz w tygodniu i jest to co najwyżej głos w dyskusji. W sobotę był to głos pełen sarkazmu. Tym bardziej nie jest to stanowisko Watykanu, jak zdaje się piszą gazety w pańskim kraju. - Uważa pan, że we Włoszech należy bić na alarm, bo sekularyzacja chrześcijańskich świąt przekroczyła już wszelkie granice? - Tak tragicznie nie jest. Ale proces ten z wolna postępuje. W niektórych szkołach zabroniono śpiewania kolęd i budowania szopek, w niektórych domach towarowych przestali sprzedawać szopki i pozbyli się symboli religijnych. Wszystko po to, żeby nie urazić uczuć niechrześcijan. To trzeba napiętnować. Naturalnie nie jest tak źle jak np. w Wielkiej Brytanii, gdzie świętom Bożego Narodzenia wytoczono wojnę. W ten sposób święto chrześcijańskie przekształca się w pogańskie. Skoro ktoś neguje sens Bożego Narodzenia, to niech nie świętuje, bo nie ma powodu. I niech idzie do pracy. rozmawiał Piotr Kowalczuk
Sugerował, że obecna administracja może doprowadzić do wojny jądrowej.
Rusza również pilotażowy program przekazywania zasiłków na specjalną kartę płatniczą.
Tornistry trafią do uczniów jednej ze szkół prowadzonych przez misjonarki.
Caritas rozpoczęła zbiórkę na remont Ośrodka dla osób w kryzysie bezdomności w Poznaniu.