Fernando Lugo wyrzekł się godności biskupa, zrzucił sutannę i chce zostać prezydentem. Nie straszna mu nawet ekskomunika - doniosła Gazeta Wyborcza.
Przez dziesięć lat Fernando Lugo był biskupem w San Pedro, jednym z najbiedniejszych rejonów Paragwaju - przypomina GW. Dwa lata temu przestał kierować swą diecezją i został dyrektorem szkoły katolickiej. Latem tego roku niespodziewanie poprosił władze kościelne o zwolnienie go ze stanu kapłańskiego, ale jego prośba została odrzucona. 19 grudnia ogłosił, że zrzeka się godności biskupa i zamierza zostać kandydatem opozycji w wyborach prezydenckich w 2008 r. Ponowną prośbę o zezwolenie Watykanu złożył za pośrednictwem kościoła paragwajskiego. Ale odpowiedzią było ostrzeżenie, by zrezygnował z politycznych ambicji, bo księdzu i biskupowi nie wolno obejmować stanowisk politycznych. Przewodniczący Kongregacji Biskupów, nuncjusz papieski w Paragwaju oraz paragwajski episkopat zagroziły Lugo sankcjami, odebraniem mu prawa pełnienia funkcji księdza i biskupa, a nawet ekskomuniką. Przypomnieli mu także, że godność biskupia w Kościele katolickim jest święta i nie można się jej wyrzec. - Biskup Lugo jest obecnie buntownikiem, upominamy go i dajemy mu czas do namysłu - mówił w środę przewodniczący episkopatu Paragwaju Ignacio Gogorza - Nie ma pozwolenia Watykanu na wejście do polityki. Porzuca katolicyzm w bardzo złym stylu. - To dotkliwy cios dla Kościoła. Nieczęsto się zdarza. Pierwszy był arcybiskup Emanuel Milingo. Lugo jest drugi i boli, że to u nas - mówi biskup Rogelio Livieres. Milingo to ekskomunikowany we wrześniu emerytowany biskup Lusaki w Zambii, który potem założył ruch żonatych księży. Ale Fernando Lugo już się zdecydował i nie wygląda na to, by ktokolwiek go powstrzymał. Od kilku tygodni spotyka się ze związkami zawodowymi, stowarzyszeniami i partiami zrzeszonymi w opozycyjnym bloku Concertacion, który w wyborach 2008 r. spróbuje przełamać monopol partii Colorado rządzącej Paragwajem od 1947 roku. - Papież Benedykt XVI albo przyjmie moje postanowienie, albo mnie ukarze. Jak i tak już jestem w polityce - oświadczył kategorycznie w poniedziałek. Polityczne powołanie było w rodzinie zbuntowanego biskupa silne. Jego ojca, niepokornego działacza partii Colorado, wieloletni dyktator Alfredo Strossner (1947-89) sadzał do więzienia 20 razy, a jego trzej bracia musieli uciekać zagranicę. Dzisiaj prezydent Nicanor Duarte i partia Colorado mają powody, by obawiać się Fernanda Lugo. W sondażach popularności Lugo ma przewagę kilku do kilkunastu procent nad Duarte, któremu konstytucja zakazuje ponownie kandydować na prezydenta. Rządzący zawzięcie go atakują za sympatie lewicowe oraz branie pieniędzy od wenezuelskiego populisty Hugo Chaveza. - Oskarżenia ze strony rządzących mnie nie obchodzą. Przybywam, by pracować dla kraju, nie odpowiadać na krytyki, by oświecać i budować inny Paragwaj - mówił w czwartek po kolejnej naradzie organizacji, które chcą go poprzeć w wyborach. Lugo zaprzecza związkom z Hugo Chavezem, ale lewicowe nastroje w Ameryce Łacińskiej mu się podobają. - Regionalne sojusze lewicowych partii na rzecz budowy socjalizmu XXI wieku, nowego sposobu rządzenia i odpowiedzi na współczesne wyzwania, to bardzo inspirująca sprawa - mówił niedawno. - Moja baza społeczna to biedni. Paragwaj musi przestać wyłącznie chronić prywatny biznes i zaniedbywać sprawy socjalne. Prywatny biznes musi podlegać większej regulacji.
W III kw. br. 24 spółki giełdowe pozostające pod kontrolą Skarbu Państwa zarobiły tylko 7,4 mld zł.
Uroczyste przekazanie odbędzie się w katedrze pw. Świętego Marcina w Spiskiej Kapitule na Słowacji.