Wystawa w stołecznym Muzeum Archidiecezji pokazuje, jak współcześni artyści interpretują dekalog - podaje Rzeczpospolita.
Czy można przełożyć dziesięcioro przykazań na malarstwo? I to tak, żeby pozostawały czytelne, a jednocześnie trafiały do wyobraźni współczesnej widowni? A może nawet poruszyły sumienia... - zastanawia się Rzeczpospolita i odpowiada: Próbą odpowiedzi na te pytania jest pokaz "Dekalog w obrazach" w Muzeum Archidiecezji Warszawskiej przygotowany przez tarnowską Galerię Hortar. To rezultat swego rodzaju eksperymentu: każde przykazanie zinterpretował inny autor. Wśród nich znaleźli się artyści, których niemal cała twórczość jest przepojona refleksją na temat wiary -jak Stanisław Rodziński czy Tadeusz Boruta. Są też tacy, którzy motywy religijne podejmują sporadycznie -Franciszek Maśluszczak, Stanisław Baj, Marek Sapetto. Co ciekawe, zróżnicowanie stylistyczne wcale mi nie przeszkadzało w odbiorze. Przeciwnie, uznałam to za atut wystawy. Pamiętam wersję "Dekalogu" wykreowaną przez Stefana Gierowskiego, znakomitego malarza abstrakcjonistę, prezentowaną pod koniec lat 80. w archidiecezjalnym muzeum. Tamte płótna nie oddawały treści przykazań, stanowiły wyłącznie impresje na ich temat. Powiedziałabym - sugerowały auręprzykazań. Były fascynujące, lecz bez podpisów oglądający byłby bezradny. Tym razem wybrani twórcy reprezentują odmienne osobowości i rozmaitego typu wrażliwość -podobnie jak odbiorcy. Pomimo że namalowane w różnych konwencjach, dzieła nie konkurują ze sobą. Służy im również oszczędna aranżacja. Wyeksponowane na sztalugach, są wyjmowane zmroku punktowymi reflektorami. Ułatwia to koncentrację na przesłaniu, które prace niosą. Tadeusz Boruta symbolicznie zinterpretował przykazanie trzecie -pamiętaj, abyś dzień święty święcił. Biały, świeży obrus; na nim chleb z wyciętym znakiem krzyża. Pod stołem kosz wypełniony odpadkami. Warto zwrócić uwagę na współczesne akcesoria: plastikowe wiadro i torbę na śmieci. Stanisław Rodziński upomina, żeby czcić ojca i matkę. Jednak nie wzniósł się na wyżyny uniwersalnej metafory. Oto para staruszków na ławie przed chałupą; przed nimi pokornie przyklęka syn. Dość archaiczna forma oddawania czci - obawiam się, że się ponownie nie przyjmie. Najsilniej przemawia do mnie metaforyka Stanisława Baja. Szóste: nie cudzołóż -przedstawił w wyjątkowo mądry, a przy tym wspaniały plastycznie sposób. Noc, światło księżyca wpada przez okno. Oświetla stojące w kącie pokoju łóżko zasłane białym prześcieradłem. Nietkniętym, gładko zasłanym. Tylko na poduszce majaczy jakiś dziwny cień, jakby skulony kształt ludzki. Nic jeszcze nie zaszło, ale nastrój obrazu przesycony jest niepokojem. Złym przeczuciem. Za to Franciszek Maśluszczak pozwala sobie na niemal żartobliwe ujęcie tematu przykazania dziewiątego. Lekkomyślna żona dopuszcza zaloty obcego mężczyzny. Mąż tego wprawdzie nie widzi, ale w jego imieniu Chrystus wyciąga karzącą dłoń: nie pożądaj żony bliźniego swego. Na koniec słowo o muzeum. Ma fantastyczne zbiory, w tym także sztuki współczesnej. W stanie wojennym gorący punkt spotkań z kulturą drugiego obiegu, jeszcze na początku lat 90. kipiało aktywnością. Ostatnio wytraciło impet - powodem, jak zwykle, pustki w kasie. A także niefortunne usytuowanie. Kiedyś oddalenie od centrum było zaletą, dziś stało się przeszkodą. Może warto pomyśleć o zmianie lokalizacji? Wystawę można oglądać w Muzeum Archidiecezji Warszawskiej, Solec 61, czynna do 16 maja.
Z dala od tłumów oblegających najbardziej znane zabytki i miejsca.
Celem ataku miał być czołowy dowódca Hezbollahu Mohammed Haidar.
Wyniki piątkowych prawyborów ogłosił w sobotę podczas Rady Krajowej PO premier Donald Tusk.
Franciszek będzie pierwszym biskupem Rzymu składającym wizytę na tej francuskiej wyspie.