Nie burzmy pomników Rosjan - apeluje w rozmowie z Gazetą Wyborczą ks. Józef Sanak, który co roku modli się na cmentarzu żołnierzy Armii Czerwonej.
Ksiądz Józef Sanak przez wiele lat był proboszczem bielskiej parafii pw. Opatrzności Bożej. Podczas wojny członek AK. W latach 50. został skazany na osiem lat więzienia za odmowę ujawnienia tajemnicy spowiedzi jednego z żołnierzy podziemia. Za kratami spędził pięć lat. Podczas stanu wojennego wspomagał działaczy podziemnej "Solidarności" i organizował pomoc dla rodzin uwięzionych. - Co roku 2 listopada ksiądz ku zgrozie wielu modli się na bielskim cmentarzu żołnierzy Armii Czerwonej. KS. JÓZEF SANAK: To nasz bielski obyczaj mający już kilkunastoletnią tradycję. Na pomysł wpadł Henryk Juszczyk, działacz "Solidarności", poprosił mnie o pomoc. Od początku nie wszystkim się to podobało. Odzywają się ludzie, którzy mówią, że nie powinniśmy czcić pamięci tych, którzy nas wyzwolili, a potem wpędzili w kolejną niewolę. Zawsze jednak tłumaczę: to, co robimy, nie ma nic wspólnego z polityką, ani tym, co później, po wojnie, stało się z naszym krajem. - Więc po co organizować takie uroczystości? - Ja doskonale pamiętam chwile, kiedy wkroczyła na naszą ziemię Armia Czerwona. Pamiętam bosych żołnierzy z workami na plecach i karabinami na sznurkach, którzy pogonili Niemców. Mieszkałem wtedy w Andrychowie. Żołnierze radzieccy, młodzi chłopcy, upili się i poszli wprost pod kule wroga. Potem zbierali ich ciała z ulic, wywozili ciężarówkami. Ci młodzi chłopcy nie byli politykami, zanim cokolwiek zdążyli nam złego wyrządzić, padli na naszej ziemi. Tym, którzy bali się walczyć, NKWD strzelało w plecy. Po co to robię? Przez szacunek do tych braci, ojców i synów, którzy nie wrócili z wojny do domów. Zawsze przychodzi na uroczystości młodzież. Cmentarz, na którym są prochy 11 tys. żołnierzy, to miejsce pokazujące, jak okropna jest wojna. Jest też trzeci cel. Zawsze zapraszamy na cmentarz rosyjskiego konsula generalnego z Krakowa. Pokazujemy Rosjanom: my szanujemy waszych poległych, oczekujemy, żebyście uszanowali naszych. - Myśli ksiądz, że zrozumieli ten sygnał? - Nie wiem. Konsul, bardzo sympatyczny zresztą człowiek, co roku przyjeżdżał na cmentarz. Kiedyś przywiózł mi nawet butelkę rosyjskiej pszenicznej wódki. "To podziękowanie za to, co ksiądz na cmentarzu mówi do młodzieży", tłumaczył. Konsul się zmienił, w ubiegłym roku na cmentarzu nikt od nich się nie pojawił. Nie wiem, jak to będzie wyglądało w tym roku. Nawet jeśli nie będzie żadnych oficjalnych uroczystości, przyjdziemy się pomodlić. - Bielski cmentarz jest bardzo zadbany, stoi tam pomnik radzieckich żołnierzy. Teraz pojawiają się głosy, żeby burzyć takie pomniki... - Burzyć ich nie wolno. Jednak w publicznych miejscach są narażone na profanacje, przenieśmy je na cmentarze. Wielu z nas jeździ na cmentarz polskich żołnierzy na Monte Cassino. Nie każdy jednak wie, że po drugiej stronie góry jest cmentarz żołnierzy niemieckich. Nikomu nie przeszkadza. Jest takie stare przysłowie, że historia to nauczycielka życia. Zresztą żołnierze leżący na naszym cmentarzu to właśnie tacy "malowani chłopcy". Bezimienni - udało się zidentyfikować zaledwie kilkadziesiąt nazwisk, nie mają tutaj rodzin. Kto, jeśli nie my, zadba o ich pamięć?
FOMO - lęk, że będąc offline coś przeoczymy - to problem, z którym mierzymy się także w święta
W ostatnich latach nastawienie Turków do Syryjczyków znacznie się pogorszyło.
... bo Libia od lat zakazuje wszelkich kontaktów z '"syjonistami".
Cyklon doprowadził też do bardzo dużych zniszczeń na wyspie Majotta.
„Wierzę w Boga. Uważam, że to, co się dzieje, nie jest przypadkowe. Bóg ma dla wszystkich plan”.