Prowokacja mająca prawdopodobnie na celu skompromitowanie arcybiskupa gdańskiego Tadeusza Gocłowskiego spaliła na panewce, bo hierarcha okazał się odporny na pokusy materialne - twierdzi Rzeczpospolita.
Opisana przez Rzeczpospolitą sprawa interesów, jakie w latach 80. z niektórymi księżmi prowadziła mafia samochodowa, mogła służyć skompromitowaniu ordynariusza gdańskiego wspierającego podziemną "Solidarność". W szajce kierowanej przez słynnego ojca chrzestnego polskiej mafii samochodowej Nikodema Skotarczaka "Nikosia" było wielu tajnych współpracowników Służby Bezpieczeństwa i byłych milicjantów. Wciągnięcie do współpracy księży mogło służyć szantażowaniu ich , tak by zgodzili się podjąć współpracę jako tajni agenci. Duchowni cieszący się dużym zaufaniem społecznym byli wykorzystywani przez rodzącą się mafię jako osoby, które legalizowały samochody pochodzące z kradzieży. Sprzedawano je niczego niepodejrzewającym ludziom. Kiedy zaś okazywało się, że auto pochodziło z kradzieży, można było księżom postawić zarzut paserstwa. - Szantaż był jedną z najczęściej stosowanych metod pozyskiwania do współpracy - mówi Rzeczpospolitej dr Jan Żaryn z IPN, jeden z najlepszych specjalistów od inwigilacji Kościoła. Księża byli straszeni aresztowaniem, przekupowani lub znajdowano na nich haki w myśl esbeckiej zasady - "korek, worek i rozporek", czyli alkoholizm (ewentualnie prowadzenie pojazdu po spożyciu), nadużycia finansowe oraz sprawy obyczajowe. - Stosunkowo często stosowano szantaż obyczajowy - mówi Jan Żaryn. Ksiądz Tadeusz Isakowicz-Zaleski twierdzi, że Służba Bezpieczeństwa często prowokowała nieświadomych księży do popełniania przestępstw. - Wciągnięcie w szemrane interesy mogło być sposobem na tych, którzy nie ulegli innym rodzajom szantażu - mówi duchowny. Wszystko wskazuje na to, że SB udało się pozyskać w archidiecezji gdańskiej duchownych dość wysokiego szczebla, takich jak proboszcz kościoła na Żabiance Jerzy Kuhnbaum czy proboszcz z Moreny Władysław Matys. Nie udało się natomiast do podejrzanych interesów wciągnąć arcybiskupa (wówczas biskupa) Tadeusza Gocłowskiego. W odróżnieniu od kilku podległych sobie księży biskup jeździł zawsze samochodami pochodzącymi z legalnych źródeł.
W kilkuset kościołach w Polsce można bezgotówkowo złożyć ofiarę.
Na placu Żłobka przed bazyliką Narodzenia nie było tradycyjnej choinki ani świątecznych dekoracji.