Setki tysięcy mieszkańców Kolumbii wyszło 5 lipca w południe na ulice żądając uwolnienia zakładników przetrzymywanych przez partyzantów różnych denominacji, szczególnie przez osławione Rewolucyjne Siły Zbrojne Kolumbii.
Manifestacja połączyła praktycznie wszystkie grupy społeczne kraju oburzone barbarzyńskim zamordowaniem 11 samorządowców z Valle de Cauca. Marszom towarzyszyło bicie kościelnych dzwonów oraz nabożeństwa odprawiane w intencji pokoju i pojednania. Jak powiedział podczas homilii w stołecznej katedrze kardynał Pedro Rubiano Sáenz, społeczeństwo nie powinno poprzestać na tej chwili solidarności, ale mobilizować się ciągle do przezwyciężania nienawiści i przemocy. „Jako Kolumbijczycy czujemy zobowiązanie i zachętę do pracy na rzecz pokoju, wolności, prawdy i pojednania, co też tłumnie manifestujemy” – stwierdził arcybiskup Bogoty. Dodał zarazem, iż nikt nie powinien tracić nadziei, że można skutecznie przeciwstawić się tym, którzy stosują przemoc.
Pozostajemy wierni zasadzie, zgodnie z którą granic nie można zmieniać siłą.
" Iran zawsze wspomagał lud Libanu i ruch oporu, i będzie to robić nadal".
Włochy, W. Brytania, Niemcy, Australia i Nowa Zelandia nie zgadzają się.
Szkody "ograniczone". Kościół otwarto już dla zwiedzających.
Co najmniej sześciu żołnierzy zginęło, wiele osób jest rannych.
Ten korytarze nie będzie pasażem należącym do Trumpa, ale raczej grobowcem jego najemników.