- To jedyna tego typu impreza w Polsce, która daje możliwość przejścia pasem mielizn przez sam środek wód Zatoki Puckiej - mówi Radosław Tyślewicz, główny organizator.
Po raz trzynasty 24 sierpnia odbył się "Marsz Śledzia", czyli przejście pieszo przez morze w poprzek Zatoki Puckiej z Kuźnicy do Rewy. Trasa marszu biegła pasem płycizn. W wydarzeniu wzięło udział 100 śmiałków.
Celem imprezy jest zaznajomienie uczestników marszu z wyjątkową ciekawostką przyrodniczo-turystyczną, jaką jest Rybitwia Mielizna. - Tylko świadomość istnienia takich "pereł przyrody", jak mielizny między Kuźnicą na Półwyspie Helskim a Rewą, może prowadzić do ich poszanowania z jednoczesnym podniesieniem walorów turystycznych naszego regionu - mówi R. Tyślewicz.
100 śmiałków pokonało trasę, głównie maszerując w wodzie po kolana. - Są jednak etapy, kiedy robi się głębiej i wszyscy tracą grunt. Na ostatnim odcinku uczestnicy musieli zmierzyć się ze sztucznym przekopem w mieliznach, tzw. głębinką o szerokości ok. 1400 m. Byli ciągnięci na linie za kutrem rybackim. Jednak w edycjach typu "extreme" ludzie pokonują ten etap wpław - wyjaśnia organizator.
Uczestnicy wyprawy minęli poligon morski, podziwiając wystające na tym odcinku wraki, w tym wrak okrętu podwodnego ORP "Kujawiak". - Do wzięcia udziału w marszu zachęcają także wspaniałe widoki oraz możliwość obserwowania rzadkiego morskiego ptactwa - uzupełnia R. Tyślewicz.
W czasie marszu jego uczestnicy przeszli ceremonię pasowania na "Śledzia". Polega ona na zjedzeniu surowej ryby. - Są tacy, którzy mówią, że to ich ulubiona część wyprawy. To smakosze ryb. Narzekają i pytają, dlaczego nie mogli dostać więcej. Są jednak i tacy, którzy muszą się psychicznie przełamać, by ten kilkucentymetrowy kawałek przełknąć. Jeśli chce się zasłużyć na miano "Śledzia", nie ma wyjścia - trzeba surową rybę po prostu skonsumować.
W tegorocznych zapisach elektronicznych, które trwały od lutego do końca maja, do udziału w marszu zgłosiło się łącznie 927 osób. To o ponad 300 więcej niż w roku 2012.
Patronat honorowy nad wydarzeniem objęli: Tyberiusz Narkowicz, burmistrz Jastarni, który co roku osobiście bierze udział w marszu, Jerzy Włudzik, wójt gminy Kosakowo, oraz dr Andrzej Królikowski, dyrektor Urzędu Morskiego w Gdyni.
"Franciszek jest przytomny, ale bardziej cierpiał niż poprzedniego dnia."
Informuje międzynarodowa organizacja Open Doors, monitorująca prześladowania chrześcijan.
Informuje międzynarodowa organizacja Open Doors, monitorująca prześladowania chrześcijan.
Osoby zatrudnione za granicą otrzymały 30 dni na powrót do Ameryki na koszt rządu.