Piłkarze Legii Warszawa zremisowali u siebie ze Steauą Bukareszt 2:2 (1:2) w rewanżowym meczu ostatniej rundy eliminacji Ligi Mistrzów. W ubiegłym tygodniu w Rumunii był remis 1:1 i dzięki większej liczbie bramek zdobytych na wyjeździe awans wywalczyła Steaua.
Legia Warszawa - Steaua Bukareszt 2:2 (1:2).
Bramki: dla Legii - Miroslav Radovic (27), Jakub Rzeźniczak (90+4); dla Steauy - Nicolae Stanciu (7), Federico Piovaccari (9).
Żółte kartki: dla Legii - Jakub Rzeźniczak, Dusan Kuciak; dla Steauy - Lucian Filip, Daniel Georgievski, Nicolae Stanciu, Alexandru Bourceanu, Iasmin Latovlevici.
Sędzia: Pedro Proenca (Portugalia).
Legia: Dusan Kuciak - Bartosz Bereszyński, Jakub Rzeźniczak, Dossa Junior, Jakub Wawrzyniak - Ivica Vrdoljak, Dominik Furman (75-Michał Żyro) - Michał Kucharczyk (63-Henrik Ojamaa), Miroslav Radovic, Jakub Kosecki - Marek Saganowski (79-Patryk Mikita).
Steaua: Ciprian Tatarusanu - Daniel Georgievski, Łukasz Szukała, Florin Gardos, Iasmin Latovlevici - Adrian Popa, Alexandru Bourceanu, Nicolae Stanciu (59-Adrian Cristea), Lucian Filip, Cristian Tanase (72-Leandro Tatu) - Federico Piovaccari (89-Gabriel Iancu).
Trener Jan Urban w porównaniu z pierwszym meczem w Bukareszcie zrobił tylko jedną zmianę. Za kontuzjowanego Tomasza Jodłowca w obronie wystąpił Bartosz Bereszyński.
UEFA na mecz ze Steauą zamknęła z powodu nieodpowiedniego transparentu na wyjazdowym spotkaniu z The New Saints w 2. rundzie eliminacji Trybunę Północną, tzw. "Żyletę", na której na co dzień zasiadają najbardziej zagorzali kibice. Fani jednak dopisali i niemal cały stadion dopingował piłkarzy tak, jak zwykle robi się to na "Żylecie". Przed pierwszym gwizdkiem sędziego kibice zaprezentowali także ironiczną oprawę. Z klubowych barw ułożyli serce z napisem UEFA.
Po raz kolejny piłkarze Legii "przespali" początek spotkania. Steaua od pierwszych sekund zaatakowała i potrzebowała dziewięciu minut, by strzelić dwie bramki. Najpierw w 7. min. fatalny błąd w polu karnym popełnił Dominik Furman. Nicolae Stanciu wykorzystał prezent i z ostrego kąta uderzył. Bramkarz Dusan Kuciak był bez szans.
Dwie minuty później Słowak wyjmował piłkę z siatki po raz drugi. Tym razem rumuńskim piłkarzom pomógł kapitan Legii Ivica Vrdoljak, a na listę strzelców wpisał się Federico Piovaccari.
Ekipa z Łazienkowskiej powoli się budziła. Przeprowadzała coraz bardziej odważne akcje, a Jakub Kosecki był najczęściej faulowanym zawodnikiem meczu. W 20. min. po raz pierwszy na Pepsi Arenie rozległ się głośny okrzyk radości miejscowych fanów. Nie na długo. Portugalski sędzia Pedro Proenca dopatrzył się, że Miroslav Radovic był na spalonym. Pomylił się, ale bramka nie została uznana.
Serb jednak udowodnił siedem minut później, że gole zdobywać potrafi. Dostał wspaniałe dośrodkowanie od Jakuba Wawrzyniaka i głową posłał piłkę do siatki. Legia jednak musiała strzelić jeszcze dwie bramki, by awansować do Ligi Mistrzów.
Bliski trafienia był w 43. minucie Dominik Furman, jednak piłka uderzona z dystansu minimalnie minęła słupek. Okazje mieli także Rumuni. Na posterunku stał jednak Kuciak. Do przerwy wynik już się nie zmienił.
Po zmianie stron Legia zdecydowanie przeważała, ale mozolnie budowane akcje często nie prowadziły nawet do strzałów w światło bramki. Z minuty na minutę podopieczni Jana Urbana opadali z sił. Coraz częściej więcej do powiedzenia mieli Rumuni, ale to Legia w doliczonym czasie gry zdołała jeszcze zdobyć bramkę. Jej strzelcem był Jakub Rzeźniczak.
Po zakończeniu meczu, podczas gdy Steaua cieszyła się z awansu, Łukasz Szukała podchodził do każdego z piłkarzy Legii i dziękował mu za walkę.
Podopieczni Urbana nie awansowali do Ligi Mistrzów, ale zagrają w fazie grupowej Ligi Europejskiej. Polska drużyna od 17 lat nie wystąpiła w Champions League i musi poczekać kolejny rok. Po raz ostatni tego zaszczytu dostąpił Widzew Łódź.
FOMO - lęk, że będąc offline coś przeoczymy - to problem, z którym mierzymy się także w święta
W ostatnich latach nastawienie Turków do Syryjczyków znacznie się pogorszyło.
... bo Libia od lat zakazuje wszelkich kontaktów z '"syjonistami".
Cyklon doprowadził też do bardzo dużych zniszczeń na wyspie Majotta.
„Wierzę w Boga. Uważam, że to, co się dzieje, nie jest przypadkowe. Bóg ma dla wszystkich plan”.