Wielebny Richard Charters od blisko roku jeździ tylko autobusami i koleją. Rzadko wsiada do samochodu, a samolotów unika jak ognia - zawiadamia Rzeczpospolita.
- Podczas jednego lotu z Wielkiej Brytanii na Florydę i z powrotem do atmosfery dostaje się tyle dwutlenku węgla, ile przeciętny brytyjski samochód produkuje wciągu roku - przekonuje. Biskup Londynu, znany w Wielkiej Brytanii obrońca środowiska, uważa podróż lotniczą za grzech, bo - jego zdaniem - samoloty niszczą środowisko. Na wrześniowe spotkanie ekumeniczne w Rumunii ma zamiar pojechać pociągiem. Podróż będzie trwała 36 godzin. - Ochrona planety to nasz podstawowy obowiązek - przypomina duchowny. Podobne opinie coraz częściej słychać winnych krajach. W Norwegii pastorzy do ochrony środowiska nawołują z ambony. Tamtejszy Kościół luterański odprawia msze w tej intencji. Księża wystawiają pojemniki do segregowania śmieci i stojaki na rowery. Jeżdżą na rowerach i namawiają do tego wiernych. Hans-Juergen Schorr, który w norweskim Kościele odpowiada za sprawy socjalne, przejechał na rowerze 480 kilometrów z Bergen do Oslo. Chciał przekonać pracodawców, by wspierali finansowo tych pracowników, którzy jeżdżą na rowerze do pracy. W Polsce jeszcze tak nie jest. - Zachód, który ma problem z odczytaniem na nowo wiary w Zmartwychwstanie, czasem ucieka się do absurdów. Zamiast ochrony życia ludzkiego promuje ochronę środowiska. Zachowajmy rozsądek i hierarchię wartości - mówi Rz ks. prof. Paweł Bortkiewicz, moralista. Sam niedawno był na ekologicznym pogrzebie w Niemczech. Urna ze szczątkami zmarłego została postawiona w lesie. Taka urna samoczynnie się rozkłada, by potem użyźniać glebę. Prowadzący ceremonię powiedział, że to grób żyjący wiecznie. - Nie przekraczajmy proporcji racjonalności - apeluje ks. prof. Bortkiewicz.
Witało ich jako wyzwolicieli ok. 7 tys. skrajnie wyczerpanych więźniów.
Trump powiedział w sobotę, że "powinniśmy po prostu oczyścić" palestyńską enklawę.