Przy Zespole Szkół Katolickich w Sieradzu powstała największa hala sportowa w powiecie. Miasto nie miało pieniędzy, więc budową zajął się miejscowy proboszcz Jan Witkowski - relacjonuje Dziennik Łódzki.
- Ruszam z budową takiego kompleksu - mówi z uśmiechem Jan Budowniczy. - I to jeszcze w tym roku. Teren mam już przygotowany, tuż obok hali sportowej. Dokumentacja też zrobiona. Czekam jedynie na pieniążki z dotacji, którą załatwiam swoimi kanałami. Za wcześnie mówić jakimi. Obiekt ma być nie byle jaki. Główny basen o długości 50 i szerokości 25 metrów. Po jednej stronie trybuny z widownią przynajmniej na 300 miejsc siedzących. Dodatkowo dwa małe baseny dla dzieci. Woda ma być ogrzewana dzięki wykorzystaniu energii geotermalnej. Wstępne szacunki mówią, że koszt budowy basenów powinien zamknąć się w kwocie 15 mln złotych. Kiedy będą oddane do użytku? Ksiądz Jan Witkowski nie wie jak będzie z zasobnością kasy. Znając jednak jego rzutkość, można być pewnym, że dopnie swego, a inwestycja ukoronuje jego 12-letni już pobyt w Sieradzu. Kiedy ksiądz Witkowski dowiedział się, że obejmie parafię błogosławionej Urszuli Ledóchowskiej w Sieradzu, nawet się ucieszył, bo to blisko rodzinnego domu. Pochodzi ze wsi Broszki koło Złoczewa, dwadzieścia parę kilometrów od Sieradza. To już jego trzecia parafia. Wszędzie budował. We Włocławku wzniósł plebanię, a po krótkiej pracy misyjnej w Australii, trafił do Sieradza. Kościół i plebania były gotowe, więc ksiądz Witkowski zakasał rękawy i w trzy lata wyrosło okazałe gmaszysko, w którym dziś siedzibę ma Zespół Szkół Katolickich z liceum, liceum dla dorosłych, gimnazjum oraz szkoła podstawowa. Uczy się tam 200 uczniów. Ci, którzy mają średnią powyżej 4,0, zwolnieni są z czesnego. To pomysł proboszcza. - Czasem sam się dziwię, skąd udaje mi się wykrzesać siły, aby podołać wszystkim obowiązkom - zastanawia się ksiądz Jan Witkowski. - I szybko znajduję odpowiedź. To dzięki wstawiennictwu patronki naszej parafii. Przecież święta Urszula pracowała z dziećmi i młodzieżą. Mnie też taka idea napędza. I świadomość, że nawet jeśli odejdę na inną placówkę, to coś po sobie zostawię. Nie będzie księdza Witkowskiego, a pozostanie po nim coś, co będzie służyć mieszkańcom Sieradza. Większość parafian podziwia swojego proboszcza za operatywność. - On powinien być prezydentem miasta, a nie duchownym - nie ma wątpliwości pani Jadwiga. Przychylnie na dokonania księdza Jana Witkowskiego patrzą też przełożeni: - To taki szaleniec Boży, ale w pozytywnym tego słowa znaczeniu - mówi z uśmiechem ksiądz kanclerz Artur Niemira, rzecznik prasowy diecezji włocławskiej, której podlega Sieradz. - Tylko przyklasnąć jego inicjatywom. Przecież to droga, może niekonwencjonalna, dotarcia do drugiego człowieka. Można prowadzić ewangelizację tradycyjnie, ale można także, tak jak w tym przypadku, poprzez sport. Pamiętajmy, co mówił Jan Paweł II - że człowiek jest drogą Kościoła. I z tego co wiemy - to ksiądz Jan dociera do młodych ludzi. A o to przecież chodzi.
Na placu Żłobka przed bazyliką Narodzenia nie było tradycyjnej choinki ani świątecznych dekoracji.